Faks z Niemiec leży w siedzibie klubu już od kilku dni. Na razie nie wiadomo, czy Legia zdecyduje się na transfer. Ciężko powiedzieć, kiedy w sprawie zapadną konkretne decyzje, gdyż na urlopie jest zarówno Chinyama, jak i dyrektor sportowy klubu, Mirosław Trzeciak. Jeśli doszłoby do sprzedaży piłkarza, byłby to trzeci pod względem sumy odstępnego transfer zawodnika z ekstraklasy (po Fabiańskim i Błaszczykowskim). Wyobraźnię pobudza fakt, że Legia może zarobić na swoim napastniku naprawdę duże pieniądze. Jeszcze kilka miesięcy temu zapłaciła za niego przecież zaledwie 300 tysięcy euro. Dziś może dziesięciokrotnie pomnożyć zainwestowane pieniądze. Jedynym problemem okazuje się ewentualne zastępstwo dla gracza z Zimbabwe. Jan Urban do dyspozycji będzie mieć jedynie Bartosza Grzelaka i Mikaela Arruabarrenę. Kilka godzin później do rewelacji "Przeglądu Sportowego" oficjalnie ustosunkował się Klub Piłkarski Legia Warszawa