Jakub Przygoński z pilotem Timo Gottschalkiem reprezentują Orlen Team, a pojadą Toyotą Hilux Overdrive. Marek Goczał z pilotem Michałem Kuśnierzem z Energylandia Rally Team pojadą Volkswagenem Amarok T1, który z dołami, pagórkami i piaskami poligonu w Szczecinku będzie sobie radził dzięki pięciolitrowemu silnikowi V8, o mocy blisko 400 koni . - To prawdziwy potwór, najmocniejsza, najbardziej profesjonalnie przygotowana kategoria samochód w rajdach terenowych - komentował ekspert Interii Grzegorz Gac, który prowadził prezentację teamu Goczałów. Pandemia przewróciła do góry nogami także sezon rajdów terenowych. Mistrzostwa Polski zostały ograniczone z siedmiu do czterech eliminacji, z których jedna odbędzie się na Węgrzech. Zresztą Bratankom rewanżujemy się pięknym za nadobne. Dziś i jutro w Szczecinku równolegle odbywać się będzie 1. Rudna mistrzostw Węgier, a także mistrzostw Czech. W klasie T4 zaprezentuje się młodszy z braci Michał Goczał z pilotem Kamilem Hellerem, którzy pojadą efektownym Can-Am Maverickiem X3. Tzw. samochodem zerowym startować będzie 15-letni Eryk, syn pana Marka, który skutecznie zainfekował pasją do motosportu całą rodzinę. Eryk na co dzień jest kaskaderem w Energylandii, gdzie wykonuje ewolucje prowadząc różne pojazdy. Prowadząc samochód zerowy we wszystkich odcinkach MP będzie sprawdzał warunki na odcinkach specjalnych, zanim wyruszą na nie kierowcy jadący na czas. Wszystko zaczęło się od propozycji Macieja Barana z gatunku tych nie do odrzucenia. Marek Goczał miał pojechać w Rajdzie Barun z Tomaszem Packiem, w roli... szpiega dla Janusza Kuliga. Z chęcią z tego skorzystał i to było połknięcie bakcyla. Młodszemu bratu Michałowi sprezentował quada, gdy ten miał ledwie pięć lat i tak do grona pozytywnie zakręconych na punkcie ścigania dołączył następny amator. Równie wcześnie rajdy terenowe weszły w krew Erykowi, który ma świetnego pilota. Obaj będą pędzić w roli samochodu zerowego zielonym Can-Am Maverickiem X3. Nic dziwnego, że akurat ten model Can-Amów, skoro on triumfował na tegorocznym Rajdzie Dakar. - Szansa wystartowania w rajdach wydarzyła się przypadkiem i była tak naprawdę jedyna. Podkradłem tego Mavericka tacie i udało się wystartować. W ten sposób poznaliśmy się z panem Danielem - opowiada Interii 15-latek. - Na początku kariery najlepiej jest jechać wolniej niż się potrafi i jaj mam takie poczucie, że Eryk to robi - chwali młodego kierowcę Daniel Dymurski, który ma duże doświadczenie zarówno w rajdach drogowych, jak i terenowych.