Z punktu widzenia austriackich organizatorów Euro 2008 decyzja angielskiego sędziego Howarda Webba, który podyktował rzut karny przeciw Polsce w końcówce meczu z drużyną trenera Josefa Hickersbergera, uratowała turniej. Od trzech dni media podbijają bębenek i ludzie naprawdę zaczęli wierzyć w zwycięstwo nad Niemcami oraz awans do ćwierćfinału. Austriaków ogarnęła futbolowa gorączka, którą wcześniej trudno było dostrzec. Na ulicach Wiednia wreszcie widać ludzi ubranych w koszulki reprezentacji Austrii. Sprzedawcy pamiątek zacierają ręce. - W sobotę sprzedałem dwa razy więcej szalików, niż przez ostatni tydzień - powiedział pracownik stoiska w centrum miasta. Okazało się, że tzw. strefa kibiców w centrum miasta, która może pomieścić 70 tys. widzów, a na dobre zapełniła się praktycznie tylko podczas meczu z Polską, jest dwa razy za mała, by wydarzenia z Ernst-Happel-Stadion (poniedziałek, godz. 20.45) mogli tam śledzić wszyscy chętni. Dlatego podjęto decyzję o otwarciu "rezerwowej" FanZone na stadionie Hanappi, gdzie zmieści się 20 tys. ludzi. - Jeśli będzie taka konieczność, to na tym obiekcie udostępnimy kibicom również dwa boiska treningowe, gdzie na każdym mecz będzie mogło oglądać po 10 tys. osób - oznajmiły władze Wiednia. Organizatorzy poinformowali również, że we wszystkich tzw. strefach kibiców będzie relacjonowany mecz Austria - Niemcy, a z rozgrywanego równolegle spotkania Polski z Chorwacją pokazywane będą tylko zdobywane bramki. Od piątku media huczą o szansie na "historyczny triumf nad odwiecznym rywalem". Mecz z Niemcami urasta do rangi wydarzenia narodowego. "Mecz roku! Zrób to jeszcze raz Ivo" - namawia do powtórzenia wyczynu ze spotkania z Polską zdobywcę gola Ivicę Vastica dziennik "Oesterreich". Gazeta nie zapomina oczywiście o "cudzie w Cordobie" w 1978 roku, kiedy Austria pokonała Niemcy w MŚ w Argentynie 3:2 i prezentuje sylwetki ówczesnych bohaterów. "Teraz pora na was" -zwraca się do obecnych kadrowiczów. Ilustrację do zapowiedzi przylot do Wiednia niemieckiej ekipy (niedziela godz. 16.00) stanowią zdjęcia zafrasowanych piłkarzy i trenera Joachima Loewa. "Tchórze nadchodzą" - głosi tytuł. "Kronen Zeitung" pisze o poniedziałkowej konfrontacji jako o "meczu meczów". "Niech stanie się cud" - wyraża marzenia i nadzieje całej Austrii. Dziennik cytuje również słowa trenera Josefa Hickersbergera, który jest przeciwny medialnej wymianie ciosów. "Milczenie jest złotem" - powiedział szkoleniowiec, który nie chce wracać do lutowej porażki 0:3 z Niemcami w meczu towarzyskim: "Jesteśmy teraz trzy razy silniejsi, a stawka meczu pomoże wykrzesać piłkarzom dodatkowe siły". Zaapelował również do austriackich kibiców, by nie gwizdali podczas odgrywania niemieckiego hymnu. "To moja jedyna prośba przed tym meczem" - podkreślił. Powód do niepokoju dają natomiast Austriakom Chorwaci. Trener Slaven Bilić już zapowiedział, że w spotkaniu z Polską pozwoli odpocząć podstawowym zawodnikom. "Czy chorwaccy rezerwowi nie podrzucą nam zgniłego jajka?" - zastanawia się "Kronen Zeitung". Reprezentacji Austrii nie zapewni awansu do ćwierćfinału nawet zwycięstwo nad Niemcami, jeśli Polska wygra z Chorwacją różnicą o dwie bramki większą. "Wszystko albo nic" - zapowiada "Kurier". "W poniedziałek wszystko będzie jasne. Austria czy Niemcy?" - pyta gazeta. "Nadchodzi wielka chwila" - podkreśla wiedeński dziennik. Do "super-Montag" (super poniedziałek - przyp. PAP) przygotowują się również siły porządkowe. W Wiedniu spodziewanych jest ok. 40 tys. niemieckich kibiców, którzy tylko w sobotę zarezerwowali tysiąc łóżek w Fan-Campie w pobliżu Prateru. Policja zapowiada, że na ulicach mogą tworzyć się korki, gdyż większość z nich dotrze do stolicy Austrii samochodami. Zatory w ruchu mogą wynikać również z faktu, że przed meczem na trasie z lotniska do miasta będzie eskortowanych przez policję "25 prominentnych gości".