"Kłamie. Nie znam trenera, który nie chce wygrywać" - uważa szkoleniowiec rywali Joachim Loew. Rywale polskich piłkarzy w Euro-2008 zagrają w środę w Wiedniu. "Końcowe odliczanie przed ME czas zacząć. Niby zostało cztery miesiące, ale przygotowania będą krótkie. Dlatego ważny jest każdy dzień, każda godzina. Nie można zmarnować ani chwili"- powiedział na konferencji prasowej w Wiedniu Joachim Loew, który być może chciał w ten sposób wyrazić niezadowolenie, że z powodu kłopotów na lotnisku we Frankfurcie niemiecka ekipa dotarła do Austrii z godzinnym opóźnieniem. Loew zachowuje spokój, choć zmartwień mu nie brakuje. Christoph Metzelder, Marcell Jansen, Arne Friedrich czy Torsten Frings to tylko niektóre nazwiska z listy piłkarzy wykluczonych z udziału w spotkaniu z Austrią z powodu kontuzji. "Na poniedziałkowym treningu miałem dziesięciu piłkarzy. Inni albo odpoczywali po meczach ligowych, albo leczyli drobne urazy. Wszystkich będę miał do dyspozycji na oficjalnym treningu przed meczem, czyli raz. Czy zna ktoś trenera, który byłby zadowolony z takiej sytuacji? Ja nie. Ale ważne jest, że pierwszy raz w tym roku możemy się spotkać, być razem przez trzy dni, porozmawiać. To także element przygotowań do ME. Tak tworzy się zespół, tak rodzi się dobra atmosfera, bez której sukces jest niemożliwy" - powiedział trener trzeciej drużyny ostatniego mundialu. Jednym z powodów do radości jest powrót do kadry, po ponad dziesięciomiesięcznej przerwie, kapitana drużyny Michaela Ballacka. "Najważniejsze, że znowu jest zdrowy. Już pierwsze występy w Chelsea Londyn pokazały, że jest w dobrej dyspozycji, a forma powinna iść w górę z każdym dniem. To dla nas bardzo ważny piłkarz. Kapitan, przywódca, lider zespołu nie tylko na boisku. Jego charyzma, doświadczenie jest dla nas niezbędne" - stwierdził Loew. Z powrotu do reprezentacji cieszy się także Ballack. "To były trudne miesiące. Piłkarz w roli widza, kibica nie czuje się dobrze. Ale już wszystko jest OK. Mam wielki apetyt na grę i na zwycięstwa zarówno w klubie, jak i reprezentacji" - podkreślił. Nie chciał mówić o faworytach Euro-2008. "To jest futbol i wszystko może się zdarzyć. Mogę tylko zapewnić, że motywacji i ambicji nam nie zabraknie. Ale pewnie inni mówią to samo" -dodał. Szerzej o prognozach dotyczących czerwcowego turnieju wypowiedział się Loew, który podkreślił dobre wyniki gospodarzy na ostatnich wielkich imprezach. "Jest co najmniej kilka drużyn, którym można przypiąć łatkę faworyta. W drugim szeregu ustawia się zespoły gospodarzy- Austrię i Szwajcarię - ale proszę zwrócić uwagę, jakie rozstrzygnięcia przyniosły ostatnie wielkie turnieje. Mundial w 2002 roku i niesiona euforią własnych kibiców, ba całego narodu, Korea Płd. dotarła do półfinału. Dwa lata później w finale zagrała organizująca Euro Portugalia, choć przed rozpoczęciem zawodów też wyżej oceniano szanse rywali. Wreszcie dwa lata temu doping własnych fanów poniósł niemieckich piłkarzy do półfinału, a skończyło się na trzecim miejscu. To pokazuje, że pozytywna energia, jaką niesie organizacja ME czy MŚ, przekłada się na wyniki drużyn gospodarzy" - przyznał. Z drugiej strony na zespole gospodarzy ciąży spora presja związana z oczekiwaniami własnych kibiców. "Dlatego pomny doświadczeń z przeszłości wiem, że zwycięstwo w środę nad Niemcami mogłoby się obrócić przeciw nam. Znam naszą mentalność i wiem, że słowa "faworyt" i "Austria" nie idą ze sobą w parze. Do tego ciśnienie ze strony kibiców wzrosłoby niesamowicie. Myślano by - skoro wygrali z Niemcami, to mogą i powinni wygrać ze wszystkimi. A to nie takie proste. Trzeba mieć wielką siłę, by unieść ciężar zbyt wygórowanych oczekiwań" -powiedział trener reprezentacji Austrii Josef Hickersberger. "W tym przypadku trener Hickersbeger kłamie. Nie znam trenera, który nie chce wygrywać. A poza tym myślę, że Austriakom jest właśnie potrzebny wielki, spektakularny sukces. Ostatni rok nie był najlepszy w ich wykonaniu. Byli krytykowani, a nic tak nie podnosi morale jak wygrane" - odpadł szkoleniowiec Niemców, który też dobrze zna Austriaków, gdyż pracował w tym kraju w Tirolu Innsbruck i Austrii Wiedeń. Po prawie 17-miesięcznej przerwie do reprezentacji współgospodarzy Euro-2008 wrócił Emanuel Pogatetz. Obrońca angielskiego FC Middlesbrough we wrześniu 2006 roku ostro skrytykował trenera Hickersbergera oraz kapitana drużyny Andreasa Ivanschitza. Niedawno wszyscy znowu podali sobie ręce. "Cieszę, że znowu jestem w kadrze, cieszę się też, że zagramy z Niemcami. Musimy grać z najlepszymi, by wyzbyć się niepotrzebnego respektu wobec, a nawet strachu, przed wielkimi nazwiskami. Brak kompleksów - tego nauczyłem się w Anglii. Jeżeli nie uda nam się ich wyzbyć, to nie mamy szans na Euro"- przyznał Pogatetz. Wraz z pierwszymi oficjalnymi meczami w roku ME swoją pracę rozpoczynają się piłkarscy "szpiedzy". Środowy mecz Austrii z Niemcami obserwować będzie dwóch wysłanników selekcjonera polskiej reprezentacji Leo Beenhakkera - jego asystenci Dariusz Dziekanowski i Adam Nawałka. "My też pracujemy. Nasi ludzie oglądali spotkanie Polaków z Finlandią w sobotę na Cyprze, będą też na jutrzejszym meczu z Czechami. Chorwatów też obserwujemy, a i z meczu z Austrią wyciągniemy pewnie jakieś wnioski" - podkreślił z uśmiechem Loew. Oprócz wysłanników Beenhakkera i prawie 50 tys. kibiców, którzy w środowy wieczór zasiądą na stadionie Ernsta Happela w Wiedniu, poczynania piłkarzy obu drużyn śledzić będą specjalne kamery zamontowane na dachu obiektu. Następnie obraz przez nie zarejestrowany zostanie rozłożony na czynniki pierwsze przez program komputerowy, dzięki czemu można będzie dokonać dokładną analizę gry całej drużyny, ale i poszczególnych piłkarzy, m.in. dowiedzieć się w jakich strefach boiska najczęściej się poruszali, ile pokonali kilometrów podczas gry, itp. Dotychczas reprezentacje Austrii i Niemiec spotkały się 33 razy. Bilans jest korzystny dla Niemców - 19 wygranych, sześć remisów i osiem porażek. Bramki: 72-51. Złe wspomnienia Austriacy, którzy po raz ostatni pokonali sąsiadów w październiku 1986 roku (4:1 w Wiedniu), mają zwłaszcza z ostatnich trzech spotkań - trzy porażki i 14 straconych goli. Chętnie wracają natomiast we wspomnieniach do czerwca 1978 roku i zwycięstwa 3:2 podczas mundialu w Argentynie, a nazwa "Cordoba" jako miejsce historycznej wygranej jest odmieniana we wszystkich przypadkach. "To już historia. Im częściej do niej wracają, tym gorzej dla nich" - ocenił Joachim Loew. Środowy mecz rywali "biało-czerwonych" z grupy B mistrzostw Europy rozpocznie się w Wiedniu o godz. 20.35. Arbitrem głównym będzie Włoch Paolo Dondarini.