Hicksberger w przeciwieństwie do innych trenerów mówi o pewnych sprawach publicznie. Zamiast rozmawiać z zawodnikami w czterech ścianach piłkarskiej szatni, woli o swoim "regulaminie" obwieścić wszem i wobec. - Mam nadzieję, że moi piłkarze nie sprowadzają sobie panienek do hotelu,ale wolałem na wszelki wypadek ogłosić to publicznie. Bo prostytutki przed meczem z Polską niewiele nam pomogą. Chociaż mogę się też mylić, ale nigdy tego nie sprawdzę - dodaje szkoleniowiec. Zamiast spotkań z paniami lekkich obyczajów austriacki selekcjoner funduje swoim podopiecznym... dodatkowe spotkania z dziennikarzami. - Mistrzostwa Europy to wielka impreza. Chciałem żeby atmosfera turnieju udzieliła się moim podopiecznym. Mogli udzielić po kilka wywiadów jednego dnia, co często im się nie zdarza. Mam nadzieję, że spotkania z reporterami im się spodobały - opowiada. Sam w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym" na kilkadziesiąt godzin przed meczem z Polską zdradza którego z polskich graczy obawia się w szczególności: - Obawiam się wszystkich polskich piłkarzy odpowiedzialnych za ofensywę bo trudno ich upilnować. A najbardziej boję się Jacka Krzynówka i jego strzałów z dystansu. On ma solidne uderzenie i widziałem kilka jego efektownych bramek - wyznaje Hickersberger.