Henin występuje dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez organizatorów, bowiem nie jest w ogóle sklasyfikowana w rankingu WTA Tour. Żeby znaleźć się w klasyfikacji tenisistek trzeba wystąpić przynajmniej w trzech turniejach, a w tym roku doszła do finału w Brisbane, a drugim jej startem jest Australian Open. 27-letnia Belgijka wznowiła w styczniu karierę, którą nieoczekiwanie zakończyła w maju 2008 roku, gdy była numerem jeden na świecie. W wielu wywiadach podkreślała, że impulsem, który sprawił, że postanowiła wrócić na korty, był ubiegłoroczny triumf Szwajcara Rogera Federera w paryskim Roland Garros, w jedynym turnieju wielkoszlemowym, jakiego wcześniej nie wygrał. Jej nigdy nie udało się odnieść zwycięstwa w Wimbledonie i to jest jej główny cel. Myśli także o igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku, podczas których rywalizacja będzie toczyć się właśnie na trawiastych kortach przy Church Road. - Jestem szczęśliwa, że dwa lata temu zakończyłam karierę, bo dotarłam do miejsca, w którym trudno było mi znaleźć motywację do jeszcze lepszej gry. Z dala od kortu na nowo poczułam głód tenisa i zrozumiałam, że muszę wrócić, bo potrzebuję tego. Te dwa lata przerwy wiele mnie nauczyły, o ile przed nią czułam się jak najstarsza 24-latka na świecie, to teraz czuję się młodą 27-latką - powiedziała Henin, która po zakończeniu kariery sporo podróżowała po świecie, a była m.in. w Azji i Afryce, gdzie wspierała m.in. działalność agend humanitarnych UNICEF-u. - Nigdy nie zapomnę wygłodzonych dzieci, które wyciągały ręce w moją stronę i prosiły, żebym je zabrała do Belgii. To obrazy, których nie da się wymazać z pamięci, uczą nas jak być lepszymi ludźmi, szczególnie dla innych - dodała Belgijka, która została pierwszą półfinalistką tegorocznego Australian Open. We wtorek Henin wygrała 7:6 (7-3), 7:5 z rozstawioną z numerem 19. Rosjanką Nadieżdą Pietrową, która sprawiła w turnieju dwie spore niespodzianki. Najpierw w trzeciej rundzie oddała tylko jednego gema innej Belgijce Kim Clijsters (nr 15.), a w 1/8 finału wyeliminowała rodaczkę Swietłanę Kuzniecową (3.). Belgijka zmierza po ósmy w karierze tytuł w Wielkim Szlemie, a drugi w Melbourne, gdzie triumfowała w 2004 roku. Natomiast Jie Zheng powtórzyła swój najlepszy wynik w dotychczasowej karierze, bowiem dwa lata temu wystąpiła już w półfinale Wimbledonu. Tutaj czterokrotnie odpadała w pierwszej rundzie, a przed rokiem doszła do czwartej. We wtorek Zheng awansowała do półfinału po zwycięstwie nad Rosjanką Marią Kirilenko 6:1, 6:3, która przed dwoma laty osiągnęła tu po raz pierwszy (do tego roku jedyny) czwartą rundę w imprezach wielkoszlemowych. Tym razem przeszła o jedną dalej, w dodatku na otwarcie turnieju wyeliminowała swoją bardziej utytułowaną rodaczkę Marię Szarapową (19.). Druga para półfinałowa w grze pojedynczej kobiet zostanie wyłoniona w środę, a mogą w niej trafić na siebie amerykańskie siostry Williams. Broniąca tytułu Serena (nr 1.) zmierzy się z Białorusinką Wiktorią Azarenką (7.), natomiast Venus (6.) zagra przeciwko Chince Na Li (16.). Wyniki wtorkowych spotkań 1/4 finału gry pojedynczej kobiet: Justine Henin (Belgia) - Nadieżda Pietrowa (Rosja, 19) 7:6 (7-3), 7:5 Jie Zheng (Chiny) - Maria Kirilenko (Rosja) 6:1, 6:3 W środę zagrają: Serena Williams (USA, 1) - Wiktoria Azarenka (Białoruś, 7) Venus Williams (USA, 6) - Na Li (Chiny, 16)