Fyrstenberg i Matkowski zgromadzili dotychczas 2520 punktów, ale w poniedziałek spadną na piąte miejsce w rankingu ATP "Doubles Race". Wyprzedzą ich Kubot i Marach - 2555 pkt. Obie pary są najbliżej wywalczenia kwalifikacji do turnieju masters, który odbędzie się w dniach 21-28 listopada w hali O2 Arena w Londynie. Polski debel, jako rozstawiony z numerem piątym, w pierwszej rundzie ma w Paryżu wolny los i czeka na wyłonienie zwycięzców w meczu między Wesleyem Moodiem z RPA i Belgiem Dickiem Normanem oraz Szwedem Robertem Lindstedtem i Rumunem Horią Tecau. Te trzy pary wciąż liczą się w walce o cztery ostatnie wolne miejsca w turnieju masters. Najbliżej celu są Polacy, którzy jeśli awansują do ćwierćfinału, powiększą swój dorobek o 180 punktów. To im wystarczy, by pozostać w czołowej siódemce rankingu. Moodie i Norman są w nim na ósmej (3195 pkt), a Lindstedt i Tecau na dziewiątej pozycji (2830). - To dość dobra sytuacja wyjściowa. Przede wszystkim w pierwszej rundzie te pary nawzajem się eliminują. Poza tym Mariusz i Marcin mają szanse pozbawić szans lepszą z nich. Wygrana i przejście do ćwierćfinału tak naprawdę załatwi sprawę kwalifikacji do mastersa, a jedyną niewiadomą będzie już tylko ostateczna kolejność w rankingu. Według niej nastąpi podział par na grupy w Londynie - powiedział Radosław Szymanik, który przez większość sezonu towarzyszy deblistom jako trener. - Jeśli natomiast przegrają pierwsze spotkanie, to zgodnie z regulaminem imprez Masters 1000 nie zdobędą żadnych punktów i wtedy zostanie oczekiwanie na wyniki rywali, którzy są za nimi. Na szczęście ostatnie cztery finały pozwoliły chłopakom zdobyć całkiem sporą przewagę. Choćby Moodie i Norman przeskoczą ich dopiero, jeśli dojdą do półfinału, a nie będzie łatwo, bo prawdopodobnie będą musieli wcześniej pokonać Boba i Mike'a Bryanów - dodał Szymanik pełniący jednocześnie funkcję kapitana reprezentacji Polski w Pucharze Davisa. W podobnej sytuacji są Kubot i Marach, którzy nad Polakami mają przewagę zaledwie 35 punktów. W Paryżu zagrają z "czwórką", także od 1/8 finału. Ich rywalami będą zwycięzcy meczu pomiędzy Hiszpanami Nicolasem Almagro i Davidem Marrero oraz Niemcami Christopherem Kasem i Philippem Kohlschreiberem. Również w przypadku wygranego meczu polsko-austriacka para będzie mogła się już przygotowywać do startu w londyńskiej O2 Arena. Szóste i siódme miejsce, ostatnie dwa premiowane awansem, zajmują w rankingu Mahesh Bhupathi z Indii i Białorusin Maks Mirnyj (3270 pkt) oraz Mahesh Bopanna z Indii i Aisam-Ul-Haq Qureshi z Pakistanu (3265). W razie porażek Fyrstenberga i Matkowskiego oraz Kubota i Maracha w drugiej rundzie, mogą się znaleźć przed nimi dopiero, jeśli osiągną w hali Bercy 1/2 finału. Natomiast jeśli pary z polskimi tenisistami w składach wygrają po jednym meczu, to ich wyprzedzenie będzie możliwe dopiero w przypadku awansu do finału. Teoretyczne szanse na ich przeskoczenie mają także Lindstedt i Tecau (nr 9., 2830 pkt), Szwed Simon Aspelin i Australijczyk Paul Hanley (nr 10., 2780 pkt) oraz Czech Frantisek Cermak i Słowak Michal Metinak (nr 12., 2665 pkt). Jednak w każdym z tych przypadków konieczne jest zwycięstwo w całej imprezie oraz porażki Polaków w pierwszym meczu. Bracia Bryanowie już w sobotę zapewnili sobie pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepszych debli na koniec sezonu, a w niedzielę w Bazylei wywalczyli 11. tytuł w sezonie. Oprócz nich miejsca ATP World Tour Finals mają zapewnione Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic (nr 2.), Czech Lukas Dlouhy i Leander Paes z Indii (3.), a także triumfatorzy Wimbledonu - Austriak Juergen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner (11.).