Polski Komitet Olimpijski zabrał do Aten całą wycieczkę zaproszonych gości, w tym polityków. - To pachnie korupcją - twierdzi Adam Szrajber, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Na zaproszenie PKOl do Aten poleciało trzech członków prezydium sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu (KKFiS); przewodniczący Mirosław Drzewiecki (PO) i wiceprzewodniczący Eugeniusz Kłopotek i Tadeusz Tomaszewski (SLD).- Komitet pokrył jedynie koszty naszego przelotu i zamieszkania. Resztę musieliśmy opłacić sami - tłumaczy Kłopotek. Oprócz członków prezydium igrzyska na żywo oglądał także Bogusław Wontor (SLD), szeregowy członek komisji.- Trudno powiedzieć, z jakiej pojechałem puli, jestem wieloletnim działaczem. Wypominanie mi tego to nieporozumienie. Sport to wielka fabryka. Z zawodnikiem musi jechać wiele osób towarzyszących. Być może gdyby w polskiej ekipie było ich więcej, to uniknęlibyśmy takich sytuacji, że ktoś zapomina założyć kapok albo nie zważy kajaka zawodniczki. Ponadto to dobrze, że PKOl zabiega o poparcie elit rządzących. To jest nowoczesny lobbing - odpiera zarzut Wontor. Więcej w "Życiu Warszawy"