INTERIA.PL: Jak się Panu układa współpraca z trenerem Theo Bosem? Piotr Stokowiec, asystent trenera Polonii Warszawa, Theo Bosa: - Dogadujemy się bardzo dobrze, szybko znaleźliśmy wspólny język. W swojej dotychczasowej karierze trenerskiej nie miałem jeszcze do czynienia z przedstawicielami szkoły holenderskiej i jest to dla mnie nowe doświadczenie, ale jestem z niego bardzo zadowolony. Proszę opowiedzieć, jak wygląda podział ról pomiędzy Theo Bosem, panem i drugim asystentem Holendra, Markiem van Hintumem? - Myślę, że obowiązków jest tyle, że starczyłoby jeszcze na dwóch kolejnych asystentów. Oczywiście staramy się dzielić po równo. Dzięki temu, że jest nas trzech, w trakcie treningu każdy może dość dokładnie przyjrzeć się pracy poszczególnych piłkarzy i poprawiać te najważniejsze elementy. W trakcie obozu przygotowawczego trener Bos dzielił drużynę na podgrupy i pracowaliśmy wówczas nad przygotowaniem fizycznym, taktycznym oraz techniką. Staramy się monitorować postępy zawodników przy pomocy specjalistycznych metod, takich jak chociażby program ProZone. Trener Bos jest zwolennikiem nowinek technicznych, takich jak wspomniany przez pana program? - Akurat ProZone używaliśmy już kiedy trenerem był Paweł Janas i teraz oczywiście to kontynuujemy. Zaawansowane techniki są bardzo kosztowne, ale także bardzo przydatne. Jest pan jedną z tych osób w Polonii, które były w klubie zarówno wtedy, gdy pracował tu trener Jose Mari Bakero, Paweł Janas, no i teraz Theo Bos. Jakie różnice zaobserwował pan pomiędzy tymi szkoleniowcami? - Nie czuję się kompetentny, żeby oceniać tych trenerów, zwłaszcza, że od każdego z nich sporo się nauczyłem. Każdy z wymienionych szkoleniowców miał nieco inne spojrzenie na grę, trochę inny piłkarski gust, ale nie chcę ich oceniać, bo w końcu o gustach się nie dyskutuje. Z drugiej strony uważam, że chociaż Bakero, Janas i Bos reprezentują różne szkoły trenerskie, to jednak w ich podejściu do futbolu jest też wiele podobieństw. Zauważyłem, że czasami treść zajęć się nie zmienia, natomiast inna jest ich forma. Nie chcę jednak podejmować się oceny różnic pomiędzy tymi trenerami. Czy wspólnie z pana holenderskimi współpracownikami macie już w głowach nazwiska pierwszej jedenastki? - Tak, oczywiście. Przede wszystkim mamy szkielet drużyny, kilka nazwisk kluczowych dla zespołu, ale w ogóle w jedenastce mamy coraz mniej niewiadomych. Z drugiej strony nie chcę ujawniać żadnych personaliów, bo po co ułatwiać zadanie naszym przeciwnikom? Na pewno nie będziemy zamykać podstawowego składu, bo przecież ktoś może z tej jedenastki wypaść, a ktoś może do niej wskoczyć w trakcie rundy. Wszystko zależy od postawy na boisku i treningów, cały czas czekamy także na wzmocnienia kadry zawodniczej. Czy jest jakaś pozycja, na której szczególnie przydałby się nowy zawodnik? - Trener Bos dąży do tego, aby na każdej pozycji rywalizowało dwóch równorzędnych piłkarzy. W tym momencie uważam, że mamy naprawdę dobrą sytuację na środku obrony. Jest tam czterech bardzo dobrych zawodników. Jeśli chodzi o inne pozycje, to wzmocnień szukamy raczej pod kątem linii ataku. Oczywiście jest Smolarek, Sobiech, Gołębiewski, czy Teodorczyk, ale jeśli znajdziemy piłkarza wysokiej klasy, to na pewno chętnie sprawdzimy go w drużynie. Rozmawiał: Bartosz Barnaś, Warszawa