WYBIERAMY ASÓW I CIENIASÓW EKSTRAKLASY! WEŹ UDZIAŁ W GŁOSOWANIU! ASY Paweł Brożek (Wisła Kraków) Nie spełnił swojej obietnicy, że strzeli w tym sezonie 20 bramek. Zabrakło jednej. Mimo to "Brozio" został królem strzelców (wraz z Takseure Chinyamą) i został pierwszym od 1980 roku zawodnikiem, który obronił ten tytuł. Poprzednio dokonał tego Kazimierz Kmiecik, wielki poprzednik Pawła w ataku Wisły. Według wielu fachowców Brożek był nie tylko najlepszym napastnikiem, ale i także piłkarzem naszej ekstraklasy. Wiślak kapitalną formą imponował zwłaszcza w sierpniu i we wrześniu. Sam przyznawał, że był wtedy w życiowej dyspozycji. Pod koniec zeszłego roku złapał lekką zadyszkę. Wiosną, w meczu z Bełchatowem, doznał poważnej kontuzji kolana. Wydawało się, że to koniec sezonu dla niego. Rehabilitacja przyniosła jednak szybkie efekty, poza tym "Brozio" sam zdecydował, aby nie poddawać się zabiegowi, byle tylko szybciej wrócić do zespołu i doprowadzić go do mistrzostwa Polski. Robert Lewandowski (Lech Poznań) W swoim debiutanckim sezonie w ekstraklasie zdobył 14 goli. To wynik zasługujący na uznanie. Już pierwsza bramka, zdobyta w meczu z GKS-em Bełchatów zwiastowała, że mamy do czynienia z ogromnym snajperskim talentem. Lewandowski doskonale wpasował się do systemu gry Franciszka Smudy i potwierdził, że jest jednym z najzdolniejszych polskich piłkarzy młodego pokolenia. Owszem, zdarzały mu się okresy, gdy przestawał trafiać, ale zważywszy na jego wiek (21 lat) to zrozumiałe. "Lewy|" znakomicie się zastawia, dysponuje mocnym, precyzyjnym strzałem. Powinien popracować nad grą głową. W każdym razie przyszłość przed nim. Tylko czy w naszej ekstraklasie? Takesure Chinyama (Legia Warszawa) Rzutem na taśmę dogonił Pawła Brożka w klasyfikacji strzelców. W Legii nie miał konkurencji, więc prezentował nierówną formę. Ma duże problemy z dyscypliną taktyczną, gra egoistycznie. Potrafi jednak zdobywać ważne gole i to w niesamowity sposób, jak w Gliwicach z Piastem (trafił do siatki z niemal z końcowej linii). Dla wielu kibiców Legii Chinyama powinien trafić do kategorii "cieniasy", bo gdyby wykorzystał jedną znakomitą okazję w meczu z Wisłą w Krakowie, to stołeczny zespół mógłby świętować mistrzostwo Polski. Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok) Po kilku latach tułania się, z kiepskim raczej skutkiem, na zagranicznych boiskach wrócił do swego macierzystego klubu i pokazał , że w naszej ekstraklasie może być nadal wielką gwiazdą. Atuty "Franka" są doskonale znane. - spryt, inteligencja, wyszkolenie techniczne i skuteczność. W meczach Jagiellonii pokazał, że jest nie tylko królem pola karnego., często wracał się i świetnie rozgrywał. Filip Ivanovski (Polonia Warszawa) Macedończyk 12 razy trafił do siatki rywali. To głównie na nim opierała się ofensywa Polonii. Ivanovski jest silnym, dobrze zastawiającym się napastnikiem. Brakuje mu trochę szybkości i finezji. Na naszą ligę to jednak bardzo solidny zawodnik. Cieniasy Tomasz Zahorski (Górnik Zabrze) Ulubieniec Leo Beenhakkera zdobył tylko jedną bramkę. To kompromitacja dla zawodnika, który reprezentował nas na Euro kosztem Pawła Brożka, Ireneusza Jelenia czy Artura Wichniarka. Według selekcjonera prezentuje międzynarodowy poziom. Według nas pierwszoligowy. Tam przyjdzie mu z Górnikiem grać w przyszłym sezonie. Marcin Wachowicz (Arka Gdynia) Zdobył tylko dwa gole. Gdy w spotkaniu z GKS-em Bełchatów trener zdjął go w pierwszej połowie obraził się na cały świat. Dawid Jarka (ŁKS, Górnik Zabrze) Nie błyszczał jesienią, gdy był wypożyczony do ŁKS-u, wiosną nie zbawił Górnika. Tylko trzy bramki to kiepski wynik, jak na napastnika. Bartłomiej Grzelak (Legia Warszawa) Kosztował Legię 650 tysięcy euro. Na razie się nie spłaca. W całym sezonie zdobył tylko 2 dwa gole, zagrał jeden dobry mecz z Wisłą. Zimą doznał kontuzji i wiosną się leczył. Beto (Wisła Kraków) Młody Brazylijczyk miał spełnić marzenia trenera Macieja Skorży o wysokim, dobrze zastawiającym się napastniku. Beto dostał kilka szans, ale ich nie wykorzystał. W tracie derbów został zmieniony już po półgodzinie. Nie zdobył gola. Ba, w swoich występach nie oddał nawet celnego strzału. Andrzej Niedzielan (Wisła Kraków) Ten sezon miał być dla niego powrotem do wielkiej formy, po ciężkiej kontuzji (zerwanie więzadeł). Z tych planów nic nie wyszło. Jesienią Niedzielan jeszcze czasami pojawiał się na boisku. Wiosenne mecze oglądał z ławki rezerwowych bądź z trybun. ZOBACZ TEŻ: Bramkarskich asów i cieniasów Asy i cieniasy wśród obrońców Asy i cieniasy w pomocy