Falstart w nowym sezonie popełniły kluby ze Szczecina, Wodzisławia i Katowic. Dwie porażki, jakich doznały te drużyny na pewno spowodują, że pauza posłuży do dokonania korekt. W siedmiu meczach drugiej kolejki padło 28 bramek. Sędziowie pokazali 24 żółte i trzy czerwone kartki. Na trybunach zasiadło ok. 42,5 tys. widzów. Kolejną serię spotkań pierwszoligowcy rozegrają za dwa tygodnie. Oto ASY i CIENIASY, które pojawiły się w minionej kolejce na naszych boiskach. ASY Artur Boruc (Legia Warszawa) Młody bramkarz Legii powoli acz konsekwentnie wyrasta na jedną z gwiazd naszej ekstraklasy. - Cieszę, się że piłka trafiała we mnie - skromnie skomentował swój występ we Wronkach Artur Boruc, który bronił fenomenalnie m.in. po strzałach doświadczonego Pawła Kryszałowicza. Ponad wszelką wątpliwość to swojemu golkiperowi podopieczni Dariusza Kubickiego zawdzięczają wywalczenie remisu z Amiką. Z Boruca sporą pociechę ma już klub z Łazienkowskiej, a powinna mieć także reprezentacja. Miejmy nadzieję, że w odpowiednim momencie - nadchodzi on wielkimi krokami - Paweł Janas nie zawaha się i naprawdę postawi na bramkarza Legii. Naszym zdaniem warto. Marek Koźmiński (właściciel Górnika Zabrze) Bardzo łatwo jest krytykować właścicieli klubów, trudniej zainwestować własne - ciężko zarobione pieniądze - w polski sport. Marek Koźmiński zaryzykował na trudnym śląskim terenie i choć nie brakuje mu przeciwników stara się konsekwentnie realizować swoje plany. Były piłkarz Udinese Calcio skompletował skład złożony z młodych utalentowanych piłkarzy i dołożył do nich uznanego czeskiego szkoleniowca, jakim bez wątpienia jest Werner Liczka. Przed rozpoczęciem sezonu wielu fachowców nie wróżyło dobrze zabrzańskiej ekipie, ale po dwóch kolejkach (remis na wyjeździe z Wisłą Płock 0:0 i zwycięstwo u siebie nad Pogonią 4:0) Górnik ma już 4 punkty i nie stracił jeszcze gola. Strategia Marka Koźmińskiego na razie się sprawdza. Maciej Żurawski (Wisła Kraków) Popularny "Żuraw" jest już tylko o krok od członkostwa w prestiżowym klubie "100". Jego trafienie do siatki w sobotnim pojedynku z Polonią Warszawa było 99 golem napastnika Wisły w naszej ekstraklasie piłkarskiej. Żurawski jest wśród "Asów" jednak nie tylko za sprawą zbliżającego się rekordu, ale przede wszystkim ze względu na swój wkład w zdecydowaną wygraną (4:0) nad "Czarnymi Koszulami". Piłkarz "Białej Gwiazdy" - poza bramką - popisał się jeszcze dwoma asystami. - Jeżeli kolega jest w lepszej sytuacji, to byłoby głupotą zachować się samolubnie - stwierdził. Sławomir Nazaruk (Górnik Łęczna) Nie ma jak w domu - może powiedzieć Sławomir Nazaruk. Piłkarz, który sportową przygodę z piłką rozpoczynał właśnie w Górniku, wrócił na stare śmieci po kilku latach tułaczki. O tym, że w domu pomagają nawet ściany przekonał się bardzo szybko, gdyż już w pierwszym meczu nowego sezonu przed własną publicznością zdobył dwie bramki. Gole te były o tyle ważne, że dały zwycięstwo piłkarzom z Łęcznej nad faworyzowaną Cracovią. Nigdzie indziej Nazaruk nie miał tak dobrego początku sezonu. Najbardziej zadowolony z postawy piłkarza był trener Bogusław Kaczmarek, który wpuścił Nazaruka na plac gry dopiero w drugiej połowie. - Mój trenerski nos, kolejny raz mnie nie zawiódł - powiedział po meczu "Bobo". Damian Nawrocik (Lech Poznań) Wiosną tego roku w meczu z Wisłą Płock Damian Nawrocik nabawił się kontuzji, która przerwała jego fantastycznie zapowiadającą się karierę. W niedzielę - również w meczu z "Nafciarzami" - Damian pojawił się na pierwszoligowym boisku pierwszy raz po zakończeniu rehabilitacji. Powrót wypadł wspaniale. Nawrocik zdobył czwartą bramkę dla Lecha, w pięknym stylu wykonując rzut wolny. - Przede wszystkim, chciałem w pełni zdrowia zakończyć ten mecz - powiedział. Ten wyśmienicie - jak na polskie (i chyba nie tylko) warunki - wyszkolony technicznie chłopak, jeśli będą omijały go kontuzje, stanie się prawdziwą gwiazdą naszej ligi. Być może podąży szlakiem starszego kolegi, który kilka lat temu z Lecha przeszedł do Wisły Kraków i w poprzednim sezonie został królem strzelców ekstraklasy.... CIENIASY Działacze Zagłębia Lubin Do obowiązków działaczy należy nie tylko skompletowanie składu i zgromadzenie środków na funkcjonowanie klubu, ale także - a może przede wszystkim - przypilnowanie organizacyjnych detali. O tym zapomnieli działacze Zagłębia, którzy na mecz wyjazdowy do Wodzisławia zabrali tylko jeden komplet strojów. Niedopatrzenie organizacyjne lubinian spowodowało, że sędzia nie dopuścił, by Zagłębie wystąpiło w swoich pomarańczowych (miedzianych) koszulkach, które były zbyt podobne do czerwonych kostiumów Odry. W efekcie gospodarze użyczyli gościom swoich białych koszulek, na które z pośpiechem przed meczem naklejano plastry zakrywające napis "Odra Wodzisław"! Na szczęście Zagłębie wygrało, więc wszystko zapewne pójdzie w zapomnienie. Do następnego razu... Ryszard Wieczorek (trener Odry) - Zawodnicy, którzy wyszli w I składzie naprawdę umieją grać w piłkę, natomiast na boisku zachowują się jakby mieli spętane nogi - powiedział po spotkaniu z Zagłębiem Lubin szkoleniowiec Odry. Panie trenerze! Najwyższy czas te nogi rozsupłać. Faktem jest, że zespół z Wodzisławia poniósł w przerwie letniej spore straty kadrowe, ale serii ośmiu porażek z rzędu nie usprawiedliwia nic. Za porażki zawsze odpowiada trener i tak też jest w tym przypadku. Wieczorek przez lata udowadniał, że zna się na swoim fachu i trudno zarzucać mu brak kompetencji. Może jednak skończył się pewien okres i pora spróbować czegoś innego... Sławomir Olszewski (Cracovia) Chociaż 30-letni golkiper "Pasów" jest bliski 100. występu w ekstraklasie, to jednak w sobotnie popołudnie w Łęcznej, można było odnieść wrażenie jakby jego doświadczenie z czasów gry w Pogoni czy Widzewie zupełnie nic nie znaczyło. Olszewski zachowywał się między słupkami jak nowicjusz. Mało zdecydowany, wręcz przestraszony, nie ustrzegł się wielu błędów, które w efekcie skończyły się dla Cracovii stratą trzech goli (gdyby Jezierski po ograniu Olszewskiego nie spudłował z kilku metrów do pustej bramki byłoby jeszcze gorzej). Pięć minut przed końcem swój kiepski występ podsumował fatalną interwencją na przedpolu, po której Nazaruk bez problemu skierował piłkę do siatki, odbierając tym samym podopiecznym Wojciecha Stawowego ochotę do dalszej gry. Dariusz Klytta (GKS Katowice) Kolejnym bramkarzem, którego musimy umieścić na liście "cieniasów" jest Dariusz Klytta. Musimy, bo gdyby nie jego katastrofalne pomyłki, to skazywani na pożarcie katowiczanie mogliby w Grodzisku sprawić swoim kibicom miłą niespodziankę. Klytta swój "kunszt" pokazał już przy pierwszym golu dla Groclinu. Po niegroźnym dośrodkowaniu Marka Sokołowskiego wypuścił piłkę z rąk, wprost pod nogi Jacka Ziarkowskiego, który takich prezentów nie zwykł marnować. Siedem minut po przerwie, kiedy podopieczni Wojciecha Boreckiego prowadzili jeszcze 2:1, Klytta źle obliczył dośrodkowanie Sebastiana Mili i piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. 32-letni golkiper ostatecznie zniweczył wysiłki swoich kolegów w 63. minucie, kiedy to z kolei nie popisał się po strzale Ślusarskiego. Ivan Udarevic (Polonia Warszawa) 22-letni Chorwat nie zaliczy swojego debiutu na boiskach ekstraklasy do udanych. W meczu z Wisłą w Krakowie po zaledwie 29 minutach gry, za dwa brzydkie faule, otrzymał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry. Nieźle radząca sobie do tego czasu ekipa "Czarnych Koszul", przez godzinę gry nie była w stanie w osłabieniu sprostać atakom mistrzów Polski i w efekcie do siatki gości piłka wpadła ... cztery razy. Cytat kolejki: - Czy grał nieczysto? Futbol to nie kółko różańcowe... - odpowiedział "Bobo" Kaczmarek o grze Piotra Bronowickiego (nie zawsze fair), który pilnował Piotra Banię, najgroźniejszego strzelca Cracovii.