Grosicki na murawie pojawił się dopiero w 56. minucie, ale to wystarczyło, by poprowadzić swoich kolegów do wygranej nad mistrzem Polski. Jego trzy akcje przesądziły o pierwszej porażce "Kolejorza" po serii 25 meczów bez przegranej. Najpierw "Grosik" po indywidualnej akcji wyłożył piłkę Tomaszowi Frankowskiemu, napastnikowi Jagi wystarczyło tylko dołożyć nogę i gospodarze objęli prowadzenie. Potem wymusił faul Manuela Arboledy, po którym Kolumbijczyk zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić boisko. Na koniec wykorzystał dośrodkowanie Alexisa Norambueny i uderzeniem głową ustalił wynik meczu. Tym występem Grosicki potwierdził decyzję Franciszka Smudy, który powołał go na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Ukrainą (4 września) i Australią (7 września) o czym pisaliśmy już w niedzielę w tekście Niespodziewane awaryjne powołania Franza! Równocześnie prawdopodobnie pożegnał się z kibicami w Białymstoku, gdyż ma zostać na rok wypożyczony do Arisu Saloniki. Grecy wyeliminowali Jagiellonię z rozgrywek Ligi Europejskiej. W piątek PGE GKS Bełchatów udowodnił, że pieniądze w piłce nie grają. Choć przed sezonem stracił kilku podstawowych piłkarzy - Dariusz Pietrasiak, Patryk Rachwał, Jakub Tosik, Mariusz Ujek, którzy zmienili klub, a Dawid Nowak leczy kontuzję - to okazało się, że i tak jest w stanie wygrać z Legią w Warszawie, choć ta wydała na wzmocnienia 2,5 miliona euro. W zasadzie każdy z podopiecznych Macieja Bartoszka zasługuje na zostanie Asem, począwszy od obrońców, ze Zlatkiem Tanevskim na czele, po pomocników z Grzegorzem Baranem (dwaj nowi w Bełchatowie) i Januszem Golem, ale wybieram duet, po którego akcjach padały bramki. Tomasz Wróbel dośrodkowywał, a Marcin Żewłakow (kolejny nowy) uderzeniami głową posyłał piłkę do siatki. 35-letni napastnik ma już na koncie cztery gole po czterech kolejkach i jest współliderem w klasyfikacji strzelców. Razem z nim na czele znajduje się Andrzej Niedzielan. Piłkarz Korony Kielce w każdej serii Ekstraklasy zdobywał po jednej bramce i na razie jest jedynym zawodnikiem tego zespołu, który pokonywał bramkarzy rywali. W piątkowym spotkaniu z Cracovią jego gol dał Koronie zwycięstwo i ważne trzy punkty. Taką samą wagę miały trafienia dwóch innych piłkarzy, których również wytypowałem do Asów. Arkadiusz Woźniak zapewnił wygraną KGHM Zagłębiu Lubin w meczu z Arką Gdynia, a Mariusz Magiera dał trzy "oczka" Górnikowi Zabrze w derbach Śląska z Ruchem Chorzów. Z kolei Paweł Buzała zasłużył na miano Asa strzelając pięknego gola dla Lechii Gdańsk w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. W 62. minucie, po centrze z lewej strony dobrze prezentującego się debiutanta Abdou Traore, Amir Spahić głową przedłużył lot piłki, a Buzała przepięknym uderzeniem z woleja pokonał Mariana Kelemana. I na koniec jeszcze o meczu Widzewa Łódź z Polonią Warszawa. Nie było to zbyt interesujące widowisko, ale głównie za sprawą lidera. Łodzianie, jak na beniaminka, zaprezentowali się całkiem nieźle. W obronie Widzewa rządził Wojciech Szymanek (wychowanek "Czarnych Koszul"), pięć razy na bramkę rywali strzelał Litwin Darvydas Sernas, ale na mnie najlepsze wrażenie sprawił jego rodak Mindaugas Panka, który był przydatny zarówno w destrukcji, jak i przy wyprowadzaniu akcji swojego zespołu. Lech nie zachwycił w meczu z Jagiellonią, ale poznaniacy mają alibi. Nie chodzi o to, że w czwartek grali ważny pojedynek z Dnipro Dniepropietrowsk w el. Ligi Europejskiej. Dał im je sędzia spotkania w Białymstoku Szymon Marciniak. Zaraz po przerwie powinien wyrzucić z boiska Mladena Kaszczelana (miał już żółtą kartkę) za ostry faul na Luisie Henriquezie, ale podyktował tylko rzut wolny. Michał Probierz, trener gospodarzy, widząc, że jego zespół dostał "prezent" od sędziego, natychmiast postanowił zdjąć Czarnogórca i miał nawet pretensje do sędziego technicznego, że ten za długo zwlekał ze zmianą! Sędzia Marciniak na miano Cieniasa zapracował też tym, że przypomniał sobie o żółtej kartce w momencie, kiedy Arboleda sfaulował przed polem karnym Grosickiego. I o ile samo przewinienie nie budzi wątpliwości, to kartka już tak, a oznaczała ona, że Lech od tego momentu musi grać w dziesiątkę. Na 11 Cieniasów, plus rezerwowi i Maciej Skorża, zasłużyła Legia Warszawa. Nie chodzi tylko o fakt, że przegrała z Bełchatowem, każdemu to się może zdarzyć, ale o to, że praktycznie nie zagroziła bramce strzeżonej przez Łukasza Sapelę. Natomiast pod swoją prezentowała się wręcz żałośnie. To, co wyprawiali bramkarz Marijan Antolović i czterej obrońcy z Dicksonem Choto na czele, którzy nie potrafili upilnować w polu karnym samotnego Marcina Żewłakowa, woła wręcz o pomstę do nieba! A po meczu ze Śląskiem Skorża mówił, że gra w defensywie jego drużyny się poprawiła... Cztery mecze i zero punktów. Taki dorobek ma Cracovia. Winę za ten stan rzeczy ponoszą piłkarze, ale nie można zapomnieć o Rafale Ulatowskim. Trener "Pasów" po meczu z Lechem Poznań przegranym 0-5 przyznał się do błędu, twierdząc, że za wcześnie postawił na atak, co srodze się zemściło. Mimo wszystko była to jakaś koncepcja, czego nie da się powiedzieć o spotkaniu z Koroną. Po klęsce z "Kolejorzem" Ulatowski obiecał, że taka przegrana już się nie powtórzy i to była chyba jedyna myśl, jaka przyświecała szkoleniowcowi "Pasów". Postawienie w środku pola na dwóch defensywnych pomocników (Arkadiusz Radomski, Sławomir Szeliga), którzy mają wielki kłopot, by grać do przodu, czy bezbarwnych w tym momencie skrzydłowych - Mariusz Sacha i Dariusz Pawlusiński - oraz bardzo nieskutecznego Bartłomieja Dudzica w ataku, już w zarodku skazane było na niepowodzenie. A wpuszczenie na zmianę słabych Marcina Krzywickiego i Radosława Matusiaka było tylko wywieszeniem białej flagi. Arka Gdynia jednym golem przegrała z Zagłębiem Lubin, a stało się to po błędzie Macieja Szmatiuka. Obrońca gdynian w dziecinny sposób dał się ograć Woźniakowi i w ten sposób trzy punkty zostały w Lubinie. Zawiódł też Śląsk Wrocław. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza bardzo słabo zaprezentowali się w Gdańsku i zasłużenie ulegli Lechii. Ta porażka oznacza, że wrocławianie wylądowali w tabeli tuż nad strefą spadkową.