Wydarzeniem kolejki był szlagier Legia - Wisła. Na Łazienkowskiej nie było wątpliwości, kto w tym momencie jest lepszy. Ekipa Macieja Skorży rozegrała dobry mecz i wypunktowała "Białą Gwiazdę". Trener Robert Maaskant raczej żadnych odkrywczych wniosków z tej porażki nie wyciągnie. Problemy Wisły obnażyło kilka dni wcześniej Twente, a mecz w Warszawie potwierdził tylko, że z tymi stoperami i w tej formie, w której są, Wisła o mistrzostwo nie powalczy. Osman Chavez i Kew Jaliens są współwinni utraty obu goli. Znów wyglądali, jakby grali ze sobą pierwszy raz. Brakuje im szybkości i sprawiają wrażenie zagubionych. Gra defensywna mistrzów Polski kuleje, ale paradoksalnie najlepszym piłkarzem Wisły w tym meczu był lewy obrońca Dragan Paljić. Wygrał mnóstwo pojedynków, szarżował, ale nie miał z kim pograć. Maaskant: Nie do wiary! Legionistom komfort psychiczny dała bramka Danijela Ljuboi, ale tym razem to nie Serba nominujemy na Asa kolejki. Bardzo dobry mecz rozegrał Maciej Rybus i to właśnie on asystował przy obu golach. Drugiego zdobył Janusz Gol, ale wyróżnienie należy mu się przede wszystkim za świetną robotę w destrukcji. W dodatku znów potrafił w odpowiednim momencie podłączyć się do akcji i zdobyć bramkę. - Unbelievable! (Nie do wiary!) - krzyknął Maaskant. - Ten facet jest pierwszy raz przy piłce i od razu strzela nam gola! Lider z Wrocławia bezlitośnie obszedł się z Polonią Warszawa. Trenera Oresta Lenczyka można krytykować za promowanie zachowawczego futbolu, ale to tak, jakby mieć pretensje do boksera, że zbiera ciosy rywala na gardę. Co z tego, że Polonia miała przewagę, atakowała, skoro dostała czwórkę? Kogo nagradzamy? Piotr Celeban potwierdził, że jest w świetnej formie i znów zapracował na miano piłkarza meczu. Sebastian Mila miał duży udział przy pierwszym golu, strzelił drugiego i zaliczył asystę przy czwartym. "Czarne Koszule" straciły trzy gole po strzałach z 7-8 metrów. Co robili w tym czasie stoperzy? Z pary Jodłowiec - Kokoszka słabszy był ten drugi. Tuż za Śląskiem w tabeli jest jedyny niepokonany dotąd zespół - Korona. Kielczanie w swoim stylu ograli Górnika 2-0. Siłą Korony jest kolektyw świetnie dowodzony przez trenera Leszka Ojrzyńskiego, ale za ostatni mecz wyróżniamy Pavola Stano - skutecznego w obronie i efektywnego w ataku (asysta przy golu na 2-0). W Górniku najbardziej zawiedli stoperzy. Para Banaś - Danch ponosi winę za oba stracone gole. Żytko asystował... Rudniewowi Na trzecie miejsce awansował Lech po łatwym zwycięstwie z Cracovią. "Pasy" zaliczyły 5. (słownie: piątą!) porażkę u siebie, a co gorsza znów odezwały się stare demony. W pierwszych trzech minutach "Kolejorz" zrobił dwa poważne błędy, ale od 4. minuty wszyscy, nie wyłączając piłkarzy Cracovii, zdawali sobie sprawę z tego, że mecz jest już rozstrzygnięty. Symbolami chaotycznej gry "Pasów" były dwie sytuacje: koszmarne pudło Aleksejsa Visnakovsa z końcówki I połowy i żenujące zagranie Mateusza Żytki w 83. minucie, które okazało się asystą przy golu Artjoma Rudniewa na 3-0. Lech nie zagrał wielkiego meczu, bo ... nie musiał. Nominację na Asa, obok Rudniewa, otrzymuje Rafał Murawski. Piłka nożna to niby prosta gra, ale podczas 9. kolejki Ekstraklasy mieliśmy sporo okazji, żeby przekonać się o tym, jak trudno celnie kopnąć piłkę do siatki obok bramkarza. W zasadzie w polskiej lidze regularnie potrafią to robić tylko Rudniew i Tomasz Frankowski. "Franek" strzelił dwa gole i wypracował trzeciego. Na tle 154. i 155. bramki "Franka" w Ekstraklasie, gol strzelony wreszcie przez Darvydasa Szernasa ma wagę porównywalną z zeszłorocznym śniegiem. Debiutujący w Ekstraklasie 18-letni Wojciech Pawłowski został bohaterem meczu Lechii z PGE GKS Bełchatów. Młodziutki bramkarz zachował zimną krew i dzięki temu czyste konto, choć nie da się ukryć, że napastnik (choć bezpieczniej napisać: grający w ataku) bełchatowian Paweł Buzała wydatnie mu w tym pomógł. Za ten popis bezradności Buzała jest głównym faworytem do miana Cieniasa 9. kolejki. Sędzia nie widział karnych Podobną, choć oczywiście słabszą, nominację otrzymał także arbiter. Wojciech Krztoń nie podyktował dwóch rzutów karnych, po jednym dla obu zespołów za faule Mate Lacicia na Piotrze Wiśniewskim i Marcina Pietrowskiego na Tomaszu Wróblu. Ruch odebrał miano niepokonanego Widzewowi, w czym największy udział miał Marcin Malinowski (nagrodzony owacją na stojąco) i duet Maciej Jankowski - Arkadiusz Piech. Antybohaterem był Ugochukwu Ukah, który nie radził sobie w obronie, a w 66. minucie wyleciał z boiska z czerwoną kartką za sprokurowanie rzutu karnego. ŁKS odniósł zwycięstwo podczas spóźnionej inauguracji sezonu w Łodzi. Katem Podbeskidzia okazał się Sebastian Szałachowski, który najpierw wyrównał na 1-1, a potem asystował przy zwycięskim golu Marka Saganowskiego. W Legii nie błyszczał, ale teraz potwierdza, że jest najcenniejszym letnim nabytkiem ŁKS-u.