Asy Marcin Budziński (Cracovia) Rzadko piłkarze Cracovii zostają nominowani do Asów. Tym razem "Pasy" spisały się bardzo dobrze, a najlepszym zawodnikiem w ekipie Tomasza Kafarskiego był Budziński, który zdobył efektownego gola i umiejętnie napędzał akcje ofensywne swojego zespołu. Może ten występ sprawi, że młody pomocnik zyska trochę pewności siebie. Choć jego wypowiedzi po meczu temu przeczą. - Mam osobistą satysfakcję, bo nieczęsto strzelam na bramkę, a co dopiero jakieś gole. To był strzał bez wiary, ale się udało. Zresztą nie miałem wiele czasu na myślenie i dzięki temu trafiłem - mówił po meczu. Duszan Kuciak (Legia) Nie ma co się czarować - gdyby nie kilka interwencji Słowaka (m.in. wygrany pojedynek z Maciejem Jankowskim) Legia pewnie nie wygrałaby hitu tej kolejki. Danijel Ljuboja (Legia) Serb ostatnio był dość mocno krytykowany, ale to klasowy zawodnik i w ważnych momentach daje Legii dużo piłkarskiej jakości. W meczu z Ruchem odegrał kluczową rolę w akcji, po której Michał Kucharczyk zdobył gola. a potem sam trafił do siatki. Marian Kelemen (Śląsk) Kolejny słowacki bramkarz, który był bohaterem swojego zespołu. Obronił rzut karny wykonywany przez Grzegorza Barana, wychodził też zwycięsko z innych opresji. Trener Orest Lenczyk nie miał wątpliwości, że bez Kelemena Śląsk nie wywalczyłby trzech punktów z Bełchatowem. Marek Saganowski (ŁKS) Uratował dla ŁKS-u jeden punkt w derbach z Widzewem. W polu karnym zachował się jak na rasowego napastnika przystało. Marcin Kaczmarek (Widzew) Nie miał łatwo, bo jeszcze jesienią grał w ŁKS-ie. Zimą przeniósł się do Widzewa, za co mocno podpadł fanom z Al. Unii. Nie przejął się tym i zdobył gola dla swojego nowego zespołu. Zadedykował go zmarłemu kilka dni temu ojcu. Aleksandar Tonew (Lech) Skrzydłowy Lecha powoli wyrasta na nową gwiazdę naszej Ekstraklasy. W Kielcach zdobył cudownego gola i poderwał "Kolejorza" do walki zakończonej wywalczeniem punktu. Kamil Kuzera (Korona) Kapitan Korony dopiero niedawno zdobył swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. Widać, że spodobało mu się to i znowu wpisał się na listę strzelców. A trafienie "Kuziego" było efektowne - główka z bardzo trudnej pozycji. Maciej Makuszewski (Jagiellonia) Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby ofensywa Jagiellonii bez tego piłkarza. W meczu z Wisłą zdobył zwycięskiego gola strzelając odważnie z dystansu i nadając piłce taką rotację, że minęła ona ręce Siergieja Pareiki. Szymon Pawłowski (Zagłębie) Skrzydłowy Zagłębia był najlepszym piłkarzem meczu z Lechią. Zaliczył efektowna asystę, popisał się jeszcze kilkoma udanymi zagraniami. W takiej formie może myśleć o powołaniu do kadry na Euro, zwłaszcza że Sławomir Peszko znowu podpadł Franciszkowi Smudzie. Cieniasy Ondrej Szourek (Podbeskidzie) Pechowy występ obrońcy Podbeskidzia. Najpierw bezmyślnym zagraniem (wysoko uniesiona noga) sprawił, że arbiter podyktował dla Cracovii rzut wolny pośredni z pola karnego, który Milosz Kosanović zamienił na gola, a pod koniec meczu za faul na Saidm Ntibazonkizie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Robert Jeż (Polonia) Wrócił na stadion Górnika, gdzie rok temu był wielką gwiazdą. Zagrał jednak bardzo słabo i trener Czesław Michniewicz po 45 minutach dał mu wolne. Grzegorz Baran (Bełchatów) Pomocnik Bełchatowa nie potrafił wykorzystać rzutu karnego. Gdyby zdobył gola, jego drużyna pewnie nie przegrałaby we Wrocławiu, bo wcale nie grała gorzej od Śląska. Radosław Matusiak (Widzew) W derbach Łodzi miał piłkę meczową na nodze. Wystarczyło tylko wykorzystać sytuację sam na sam. Matusiak niby gra coraz lepiej, ale wciąż nie strzela bramek. A tego się od niego wymaga. Zbigniew Małkowski (Korona) Nie zachował koncentracji do końca. Źle ustawił się przy dośrodkowaniu (strzale?) Luisa Henriqueza i przepuścił piłkę do siatki. Ta nieudana interwencja kosztowała Koronę stratę dwóch punktów w meczu z Lechem. Alexis Norambuena (Jagiellonia) Mógł sprawić, że losy meczu Jagiellonii z Wisłą zostałyby przesądzone już w 23. minucie. Chilijczyk nie wykorzystał jednak rzutu karnego. Ciekawe, że w niemal identyczny sposób (nogami) Siergiej Pareiko obronił "11" rok temu, gdy w Krakowie strzelał mu ją Tomasz Frankowski. Jak widać Norambuena nie potrafił z tamtego wydarzenia wyciągnąć właściwych wniosków. Jakub Wilk (Lechia) Może nie był najgorszym piłkarzem Lechii w przegranym 0-1 spotkaniu z Bełchatowem, ale dał się ograć Szymonowi Pawłowskiemu, który za moment zaliczył asystę przy jednym golu w meczu. Jeszcze przed przerwą gdański obrońca mógł wyrównać, lecz nie wykorzystał dobrej okazji, a strzelał z kilku metrów. Marcin Kamiński (Lech) Przez niektórych wpychany do kadry na Euro. Tymczasem stoper Lecha wciąż popełnia sporo błędów. Zawalił pierwszego gola w meczu z Koroną, gdy podał piłkę głową... Danielowi Gołębiewskiemu. Michał Probierz (Wisła) Miał uratować dla Wisły sezon. Idzie mu jak po grudzie. W trzecim kolejnym meczu ligowym Wisła nie zdobyła gola, nawet nie miała zbyt wielu okazji ku temu. Drużyna zupełnie mu się rozlazła w szwach. Jeszcze kilka takich spotkań i Bogusław Cupiał zacznie się zastanawiać, czy Probierz to właściwy człowiek do zbudowania nowej Wisły. Nad piłkarzami aktualnych mistrzów Polski trudno się już wyżywać. W zasadzie większość z nich powinna zostać nominowana do grona Cieniasów. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy