Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Górnikowi Zabrze nie udało się wygrać przy Reymonta od 21 lat i zrobił to właśnie teraz, gdy zmierzająca po mistrza Wisła została już nim okrzyknięta nawet przez trenera najgroźniejszego jej rywala! To druga z rzędu porażka "Białej Gwiazdy", która w ostatnich czterech meczach zdobyła tylko cztery punkty. Za mało, by zostać mistrzem? Nie, skoro drugą w tabeli Jagiellonię już w pierwszej połowie nokautuje Polonia Bytom. Gole strzelane przez Miroslava Barczika i spółkę z jednej strony rzucały na kolana pretendenta do korony, a z drugiej były policzkami dla innych możnych Ekstraklasy. W Bytomiu nie mają ciepłej wody, ale za to trzech kandydatów do miana Asa 24. kolejki. Kto tu walczy o mistrza? Polonia przetrzymała pierwszy napór, odważniej zaatakowała i od razu strzeliła gola. Potem pokazała, ile znaczy wiara we własne siły. Zdobywając coraz większą pewność siebie, jednocześnie pozbawiała jej rywali. Niektórzy piłkarze Jagiellonii dali się skołować do tego stopnia, że stracili nawet orientację względem słońca, a że było to w ich własnym polu karnym, to na przerwę schodzili przegrywając 0-3. Bura należy się przede wszystkim obrońcom. Bez wyjątku. Najsłabszy był Robert Arzumanyan. Do szybkiej zmiany nadawał się także Alexis Norambuena. Oceny Andriusa Skerli nie podnosi nawet strzelona bramka, a Thiago Cionek też będzie przeżywał ciężkie chwile, gdy trener Michał Probierz puści płytę z sytuacjami, po których "Jaga" straciła kolejne gole. "Polonia była lepsza o tę jedną bramkę" - stwierdził w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Tomasz Frankowski. Jeśli wiara w te słowa ma pomóc jemu i jego kolegom podnieść się przed następnymi meczami, to niech w to wierzą. Prawda jest jednak taka, że Polonia była przynajmniej o klasę lepsza. Bardzo pewnie bronił Marcin Juszczyk, a świetnie funkcjonowała współpraca trójkąta Barczik-Radzewicz-Vaszczak. Grali prostymi środkami, ale dynamicznie i skutecznie. Tylko dlaczego trener Góralczyk zdjął z boiska Radzewicza już w 68. minucie? Po 24. kolejce chyba nikt w naszej Ekstraklasie nie był bardziej zadowolony od trenera Adama Nawałki. Wychowanek Wisły pokazał jej, i to na Reymonta, jak powinna grać, aby zdobyć mistrza. Nie zrobił tego jako trener Barcelony, tylko przeżywającego problemy Górnika Zabrza. Nawałka triumfował w sobotę nie tylko ze względu na wynik, ale także na styl, w jakim pokonał "Białą Gwiazdę". Żadnego murowania bramki, żadnego wybijania piłki na oślep. Michal Gaszparik i Robert Jeż napędzali ofensywę Górnika, ale kreatywna gra rozpoczynała się już od obrony. Gaszparik strzelił pierwszego gola i asystował przy bramce Daniela Sikorskiego, który wyrasta na czołowego napastnika Ekstraklasy. Gdyby jeszcze był choć trochę skuteczniejszy, to z powodzeniem mógłby powalczyć o koronę króla strzelców. Wisła grała słabo, a momentami bardzo słabo, ale nawet na tym tle in minus wyróżniał się Serge Branco. Obrońca "Białej Gwiazdy" przegrał wszystkie pojedynki, prezentował poziom ligi podwórkowej i potwierdził, że nie jest przygotowany do gry na tym poziomie. Jak przegrać wygrany mecz Trzecie miejsce utrzymała Lechia, która po niesamowitej końcówce derbów wydarła Arce punkt. Niedzielny finisz przejdzie do historii Lechii, co nie zmienia faktu, że poziomem gry dopasowała się w tej kolejce do Wisły i Jagiellonii. W dodatku dwa kosztowne błędy popełnił Paweł Kapsa. Przy pierwszym golu dla Arki pobiegł do dośrodkowania, ale zawahał się i Emil Noll skutecznie główkował. Ok, można powiedzieć, że rywala powinni lepiej pokryć obrońcy Lechii, ale nie usprawiedliwia to Kapsy za "pusty przebieg". Gdyby go nie zaliczył, a stał na linii bramkowej, to z pewnością złapałby piłkę. Z kolei przy drugim golu za szybko się rzucił, w dodatku w złą stronę, i mocno uderzona piłka wyłamała mu dłonie. Piłkarze Arki jeszcze długo będą zastanawiać się, dlaczego stracili dwa gole w 89. i 96. minucie. Może zamiast się kłaść na trawie i udawać kontuzje, trzeba było grać do końca? Banał? Na pewno nie dla piłkarzy Arki. Przez 88 minut na miano Asa rzetelnie pracował Emil Noll, ale w kluczowych momentach nie ocalił zespołu przed utratą bezcennych punktów. Komu zależy na pucharach? Może do walki o mistrza włączy się jeszcze Śląsk? Nie, to nie ironia. To prawda, że do Wisły traci osiem punktów, ale skoro wygrywa nawet bez czterech podstawowych zawodników... W każdym razie puchary są jak najbardziej w zasięgu ekipy Oresta Lenczyka. Tym razem na miano bohatera zasłużył Marian Kelemen. Bramkarz Śląska grał koncertowo. To najmocniejszy kandydat do miana Asa kolejki. Na nominację zapracował także Waldemar Sobota. Wszedł po przerwie i strzelił gola. Zadanie ułatwił mu Adam Kokoszka, który w sobotę grał bardzo słabo. Czy zdobycie Pucharu Polski pozwoli Jose Marii Bakero uratować posadę trenera Lecha? W Lubinie "Kolejorz" przegrał dziewiąty mecz ligowy w sezonie. Jedynego gola zdobył Mouhamadou Traore, ale nominacja na Asa bardziej należy się Dawidowi Plizdze. Rozegrał dobry mecz i zaliczył asystę. Nominacja na Asa dla Macieja Małkowskiego jest więcej niż nieco na wyrost, ale niech będzie pozytywną motywacją dla jego kolegów z PGE GKS Bełchatów i sobotnich rywali z Korony Kielce, że Asem Ekstraklasy nie zostaje się dzięki noszeniu koszulki Legii, Wisły czy Lecha, ale za dobrą grę. W sobotnim meczu obu zespołów po prostu jej nie było, ale Małkowski starał się najbardziej. Bełchatów nie zasłużył na trzy punkty, jednak w doliczonym czasie gry Maciej Tataj najwyraźniej pomylił bramki, bo trudno inaczej racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego główkował w kierunku własnej. Nominacja na Cieniasa trafia także do Macieja Mielcarza. Widzew naprawdę nie musiał przegrać z Legią, ale bramkarz łodzian popełnił błąd, bo zamiast pilnować krótkiego słupka, wybiegł z bramki i Cabralowi pozostało kopnąć piłkę do pustej siatki. Cracovia zagrała w Chorzowie tak, jakby chciała potwierdzić, że nie zasługuje na utrzymanie w Ekstraklasie. "Pasy" nie od dziś mają problemy z obroną. W każdym meczu popełnia koszmarne błędy, tym razem najbardziej kosztowny popełnił Milosz Kosanović i po porażce z Ruchem Cracovia jest bliższa spadku niż kiedykolwiek wcześniej.