Za nami pierwsza kolejka rundy wiosennej Ekstraklasy. Wiosennej tylko z nazwy, bo na większości stadionów temperatura była poniżej zera, a spotkanie Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław zostało przełożone na 8 marca. Jeśli ktoś z niecierpliwością czekał trzy miesiące na powrót piłkarzy na ligowe boiska, to musiał obejść się smakiem. Mecze 16. kolejki stały na przeciętnym, by nie powiedzieć słabym poziomie, a najlepszy przykład to pojedynek Polonii Warszawa z Górnikiem Zabrze. Nie tylko zabrakło w nim goli, ale ciekawe sytuacje podbramkowe można było policzyć na palcach jednej ręki. Piłkarze "Czarnych Koszul" tłumaczyli swoją słabość fatalnym stanem murawy na Konwiktorskiej, ale takie tłumaczenia nie przekonały nie tylko mnie, ale przede wszystkim Józefa Wojciechowskiego, właściciela Polonii. "To, co zobaczyłem, absolutnie mnie nie satysfakcjonuje. Było więcej kopaniny niż gry" - powiedział. Raczej nie jest mi po drodze z opiniami Wojciechowskiego, ale tym razem się z nim zgadzam i przyznaję Cieniasa za to "widowisko". Dobrej kolejki nie mają za sobą także sędziowie. Popełnili kilka poważnych błędów, a najwięcej przytrafiło się ich Włodzimierzowi Bartosowi, prowadzącemu spotkanie Cracovii z Legią Warszawa. W 36. minucie pod bramką gości powstało ogromne zamieszanie po rzucie wolnym. Wojciech Skaba nie złapał piłki walcząc o nią z Marianem Jarabicą, ale potem zdążył nakryć ją lewą rękawicą, jednak futbolówkę wykopał Łukasz Nawotczyński i po chwili znalazła się ona w posiadaniu Jarabicy, który posłał ją do siatki. Co mówią o tej sytuacji przepisy? Kiedy bramkarz jest w posiadaniu piłki nie może być zaatakowany przez rywala. Uważa się, że bramkarz ma kontrolę nad nią, kiedy częścią ręki lub ramienia dotyka futbolówki oprócz sytuacji, że ta odbija się przypadkowo od niego, po obronie, a w tym momencie tak było. Jeszcze gorzej sędzia Bartos zachował się w 49. minucie. Saidi Ntibazonkiza przyjął piłkę ręką, a następnie podał do Bartłomieja Dudzica, który w polu karnym został zahaczony przez Inakiego Astiza. "Jedenastka" jak najbardziej, tylko że wcześniej powinno być odgwizdane przewinienie Burundyjczyka. Kontrowersje wywołała też sytuacja z 29. minuty, gdy po rzucie rożnym wykonywanym przez Ariela Borysiuka, piłkę głową uderzył Jakub Wawrzyniak. Z wysokości trybun przy Kałuży wyglądało jakby rozpaczliwie interweniujący Wojciech Kaczmarek nie zdążył zatrzymać piłki zanim ta całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Powtórki telewizyjne wprowadziły trochę zamieszania w oglądzie tej sytuacji, ale według mnie sędziowie nie uznając gola popełnili jednak błąd. Dlatego arbitrzy z Łodzi, ze wskazaniem na Bartosa, zasłużyli na Cieniasa. Nie popisał się także Wojciech Grzyb. 36-letni pomocnik Ruchu Chorzów już w czwartej minucie stanął oko w oko ze Sebastianem Małkowskim, ale nie potrafił pokonać bramkarza Lechii Gdańsk. Co prawda potem zostało jeszcze wiele czasu, aby zmienić wynik, ale spotkanie tak się ułożyło, że obie drużyny z rzadka zagrażały bramce rywali (tylko sześć celnych strzałów), więc ta sytuacja z początku mogła zapewnić gospodarzom trzy punkty, których bardzo potrzebują. Na Cieniasa w tej kolejce zasłużyli też Łukasz Bocian (PGE GKS Bełchatów) i Aleksandar Vuković (Korona Kielce). Obaj nie dokończyli meczów swoich drużyn. Bocian dwa razy ostro faulował w niegroźnych sytuacjach i sędzia Marcin Borski słusznie usunął go z boiska. Vuković też wyleciał w konsekwencji dwóch żółtych kartek, osłabiając zespół w końcówce spotkania w Lubinie. Ponieważ 16. kolejka nie należała do najpiękniejszych, wybranie Asów nastręczało pewnych trudności. Na pewno na niego zasłużyli Maor Meliskon, który był najlepszym piłkarzem Wisły Kraków w meczu w Gdyni i Patryk Małecki, który strzelił jedynego gola zapewniającego "Białej Gwieździe" zwycięstwo i zrównanie się liczbą punktów z prowadzącą w tabeli Jagiellonią. Izraelczyk z polskim paszportem udowodnił, że jest ruchliwy, szybki i bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Arka praktycznie nie była gorsza w pojedynku otwierającym jej nowy stadion, ale po raz kolejny zawiodła skuteczność. . Najlepiej w jej barwach zaprezentował się obrońca Ante Rozić, którego niniejszym wyróżniam. Oprócz Meliksona, innym nowym nabytkiem, który udanie zaprezentował się w inauguracji rundy wiosennej, jest David Abwo. Skromny Nigeryjczyk na boisku w Lubinie pokazał się z bardzo dobrej strony w swoim debiucie w KGHM Zagłębiu. Udowodnił, że umie panować nad futbolówką, a także grać z zespołowo. Przyznaję mu Asa i mam nadzieję, że w kolejnych meczach udowodni działaczom z Lubina, że warto wykupić go z węgierskiego Lombard Papa (na razie jest tylko wypożyczony). Ponownie instynkt strzelecki potwierdził Andrzej Niedzielan. Napastnik Korony wykorzystał dokładne podanie Pawła Golańskiego z bliska pakując piłkę do siatki. Dla 'Wtorka" był to już dziewiąty gol w tym sezonie i pozostał na pierwszym miejscu klasyfikacji snajperów, odskakując o jedno trafienie od Tomasza Frankowskiego z Jagiellonii. "To była bramka na moje urodziny" - przyznał potem Niedzielan, który w niedzielę skończył 32 lata. Mistrz Polski nie zachwycił w spotkaniu z Widzewm Łódź, ale zainkasował komplet punktów. O zwycięstwie Lecha zadecydowało dokładne podanie wracającego z Rubina Kazań do "Kolejorza" Rafała Murawskiego i mądre zachowanie w polu karnym Jakuba Wilka, których również postanowiłem wyróżnić. Na koniec zostawiłem sobie mecz Cracovii z Legią. Nie był to pojedynek na najwyższym poziomie, jednak zrekompensowały to emocje. Walczące o otrzymanie "Pasy" trzy razy wychodziły na prowadzenie, ale myślący o tytule legioniści za każdym razem doprowadzali do wyrównania. W samej końcówce szanse na zwycięstwo mieli podopieczni Jurija Szatałowa, ale po strzałach Ntibazonkizy i Łukasza Nawotczyńskiego Skaba i szczęście pomogli Legii uratować remis. Poza tym groźnie zrobiło się w drugiej połowie, kiedy Ivica Vrdoljak uderzył głową murawę. Kapitan Legii doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu i natychmiast został zabrany karetką do szpitala, gdzie przeszedł badania, ale z zespołem wrócił do Warszawy i będzie mógł zagrać w następnym meczu ligowym z Polonią Warszawa. A jeszcze ten nieszczęsny sędzia z Łodzi...