Pod nieobecność kontuzjowanego Pawła Brożka Wisłę do ataku pobudził jego brat - Piotr. Trener Maciej Skorża ustawia go na pozycji obrońcy, ale "Pietia" doskonale wie, jak się gra w ataku. "Strzelając gola na 1:1 nie musiałem sobie przypominać, że kiedyś byłem napastnikiem. Sytuacja była bardzo łatwa. Chłopaki świetnie rozegrali tę akcję, wszystkie podania były na jeden kontakt. Mi pozostało dołożenie nogi z pięciu metrów i zrobiłem to" - powiedział skromnie dla INTERIA.PL. Piotr zaliczył też asystę przy golu Marcelo na 2:1. To już piąty gol obrońcy Wisły! Przy tej akcji mocno popracował też Patryk Małecki. Efektownym rajdem wypracował rzut wolny, po którym "Pietia" centrował, a Marcelo główkował. "Mały" dobił Ruch, w 90. minucie wykorzystując piękne podanie Juniora Diaza. Bardzo dobry mecz i cztery gole zobaczyli kibice w Bełchatowie. Świetny występ zanotował Michał Zieliński. Najpierw wypracował gola Marka Bażika, a w drugiej połowie wyprowadził Polonię Bytom na prowadzenie. Gospodarze nie dali się jednak pokonać, a wyrównał piękną główką w ostatniej minucie Mate Lacić. W Wodzisławiu Daniel Bueno zremisował z Tomaszem Frankowskim 2:2. Przy obu golach piłkarza Odry asystował Aleksander Kwiek, z kolei "Franek" z zimną krwią wykorzystał dwa rzuty karne. Jagiellonia wprawdzie uratowała punkt, ale mimo tego na Cieniasa typujemy jej trenera Michała Probierza. Usadził na ławce dwóch najlepszych piłkarzy - Frankowskiego i Kamila Grosickiego na ławce i ten "manewr taktyczny" o mało nie kosztował Jagiellonię porażki. "Jaga" zaczęła grać dopiero gdy obaj napastnicy pojawili się na murawie, a i tak pomógł jej sędzia. Daniel Stefański odgwizdał pierwszą "jedenastkę", choć faul miał miejsce metr przed linią pola karnego. Do miana Cieniasów kandydują także napastnicy Legii, którzy potrafią strzelać tylko u siebie. W Lubinie także nie potrafili wbić piłki do siatki, w dodatku gdyby nie Jan Mucha, Legia wracałaby do stolicy bez punktów. Dwa punkty stracił także inny pretendent do tytułu Lech Poznań. Już początek starcia z Piastem Gliwice zapowiadał, że "Kolejorza" czekać będzie ciężka przeprawa. Remis uratował Sławomir Peszko, który kilka dni temu przesądził o zwycięstwie z Zagłębiem. Jednak sam Peszko nie wystarczy w pogoni za Wisłą. Bez wsparcia piłkarzy o takim potencjale jak Semir Stilić, Lech nie ma co marzyć nawet o wygrywaniu z ekipami ze środka tabeli. Trwa za to zwycięska seria Cracovii. Szczęśliwą cyfrą "Pasów" w sobotę była czwórka. To już czwarta wygrana z rzędu. Po raz ostatni "Pasy" miały taką serię cztery lata temu za kadencji Wojciecha Stawowego. W sobotę ładnego gola zdobył Mariusz Sacha (czwarty w sezonie), który wykorzystał fakt, że najlepszego dnia nie miał obrońca Śląska Tadeusz Socha.