Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę! Krzywicki był w ogniu walki, gdy padały wszystkie trzy gole dla "Pasów", ale mierzący dwa metry napastnik Cracovii bardziej absorbował uwagę rywali niż pracował na miano supersnajpera. Zanim Bartłomiej Dudzic strzelił kontaktowego gola, Krzywicki w świetnej sytuacji trafił w słupek. Po chwili wykorzystał idealne prostopadłe podanie Arkadiusza Radomskiego, ale w doliczonym czasie gry nie trafił w piłkę po centrze Dariusza Pawlusińskiego, piłka jednak i tak wpadła do siatki... Trudno powiedzieć, co w końcówce meczu robili piłkarze z Bełchatowa. Według ich trenera Macieja Bartoszka byli już w szatni, gdzie cieszyli się ze zwycięstwa. Na pewno nie było tam wtedy Zlatka Tanevskiego. Obrońca PGE GKS robił kolejne błędy, po których Cracovia strzelała kolejne bramki. Jego rozpaczliwie nieudolny pad w doliczonym czasie gry, gdy próbował przeciąć podanie Pawlusińskiego, stanowi puentę koszmaru, jaki sprowokowali sobie sami piłkarze PGE GKS Bełchatów. Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz Korony z Lechem, ale wielkim widowiskiem nie był. Piłkarzy może tłumaczyć to, że musieli grać na mocno ośnieżonej, śliskiej murawie. Trener Lecha Jose Mari Bakero wyszedł z założenia, że remis w Kielcach to dobry wynik kilka dni przed starciem z Juventusem w Lidze Europejskiej. Już w 60. minucie zdjął jedynego napastnika, a kilkanaście minut później Sławomira Peszkę. Bardziej na zwycięstwie zależało Koronie i miała doskonałą okazję, by wygrać, ale Andrzej Niedzielan zmarnował w końcówce znakomitą okazję. Mimo tego i Lech mógł wygrać, bo Robert Małek zamiast podyktować rzut karny dla Kolejorza za faul Hernaniego na Semirze Stiliciu, ukarał Bośniaka żółtą kartką. Najlepszym piłkarzem na boisku był Bartosz Bosacki i jedynie on zasłużył na nominację na Asa. Wisła Kraków wygrała czwarty mecz z rzędu, a drugi w rozmiarze 1-0 i po samobóju. Pechowcem był Dariusz Pietrasiak, który trącił piłkę do własnej bramki po strzale najlepszego na murawie Patryka Małeckiego. "Mały" nie tylko wypracował gola, ale był też pomocny w obronie, a świetnymi podaniami otwierał drogę do bramki Pawłowi Brożkowi i Andrażowi Kirmowi. Po raz kolejny pewnym punktem w Wiśle był Mariusz Pawełek (szczególne brawa za obronę strzału Jakub Tosika). Kolejny bardzo dobry mecz w barwach Legii rozegrał Miroslav Radović. Trener Jan Urban nie miał do niego przekonania, a u Macieja Skorży stał się pierwszoplanową postacią Legii. Dlatego zwycięski gol dla warszawian w meczu z Polonią Bytom, prowadzoną właśnie przez Urbana, sprawił Serbowi szczególną satysfakcję. Radović był w piątek najlepszym piłkarzem na boisku, choć nominację do Asa kolejki przyznajemy także Wojciechowi Skabie. Bramkarz Legii faulując Miroslava Barczika w polu karnym sprowokował "jedenastkę", ale odkupił winy broniąc karnego i do końca meczu zachował czyste konto. 35 strzałów, dwa karne i cztery gole - statystyki sugerują, że mecz Arki ze Śląskiem (2-2) był bardzo dobrym widowiskiem, ale dawka emocji na dobrą sprawę wyczerpała się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. - Konfrontacja przypominała bokserski pojedynek, w którym obaj zawodnicy dali sobie po razie i później zgodzili się na remis - przyznał trener Śląska Orest Lenczyk. Z pewnością na wyróżnienie zasłużyli obaj strzelcy goli Przemysław Kaźmierczak i Tadas Labukas. Obaj strzelili po jednym golu z gry i z "jedenastek", choć obie były "z kapelusza". Arbiter Szymon Marciniak odgwizdał karne, choć ani Tadeusz Socha nie był faulowany w polu karnym Arki, ani Amir Spahić nie przyjmował piłki ręką w polu karnym Śląska. Błędy sędziego nie podlegają dyskusji, ale trzeba przyznać, że na szczęście nie wypaczyły wyniku. Kibice go nie chcą, a on strzela kolejne piękne gole! Mateusz Bartczak trafił i tym razem, otwierając wynik meczu Zagłębia Lubin z Lechią Gdańsk. Niewiele brakowałoby, a gol z 9. minuty byłby już jego drugim w tym spotkaniu, bo sześć minut wcześniej piłka po jego uderzeniu odbiła się od Szymona Pawłowskiego i trafiła w słupek. Lechia przegrała ten mecz w obronie, w której popełniła dużo prostych błędów. Widzew efektownie pokonał Górnika Zabrze 4-0, a największy udział w okazałym zwycięstwie miał łódzki duet snajperów Marcin Robak - Darvydas Szernas. Robak strzelił dwa gole i zaliczył asystę, a Litwin wykorzystał rzut karny, strzelając pierwszego gola w sobotnim spotkaniu. Jednak nie o chodzi tylko o suche cyfry. Obaj bardzo dobrze współpracowali ze sobą i stoperzy Górnika nie mogli sobie z nimi poradzić.