Na cenzurowanym znaleźli się panowie Szymon Marciniak i Paweł Sokolnicki oraz Robert Małek i Krzysztof Myrmus. Ta pierwsza para jest odpowiedzialna za uznanie bramki Tomasza Frankowskiego, która dała zwycięstwo Jagiellonii nad PGE GKS Bełchatów. Problem w tym, że napastnik białostoczan w momencie podania był na pozycji spalonej. Dlatego Marciniakowi i Sokolnickiemu przyznajemy zasłużonego Cieniasa. Po raz kolejny na błędzie sędziów skorzystała Wisła Kraków. Mistrzowie Polski wygrali w Łodzi 2-1, ale beniaminek powinien zdobyć przynajmniej punkt. Wyrównującego gola dla ŁKS-u strzelił Marcin Kaczmarek, jednak Małek, po sygnalizacji Myrmusa wykonanej już po uderzeniu, odgwizdał pozycję spaloną zawodnika gospodarzy, choć ten wcale na niej nie był. Tym samym ta para sędziowska również trafiła do Cieniasów. Jeżeli już jesteśmy przy meczu w Łodzi, to trzeba napisać o Tomaszu Nowaku, który tak podawał piłkę w 51. minucie, że przejął ją Dudu Biton i pogrążył ŁKS. Takie błędy nie przystoją zawodnikowi grającemu w T-Mobile Ekstraklasie, ale może się mylę. Górnikowi Zabrze w derbach Śląska wystarczyło pary tylko na pierwsze 45 minut. Po zmianie stron na boisku istniała już tylko drużyna Ruchu. I gdyby nie Łukasz Skorupski, chorzowianie zdobyliby więcej bramek niż tylko dwie. Wśród gospodarzy, oprócz bramkarza, nie zawiódł tylko Prejuce Nakoulma, reszta zasłużyła na Cieniasa. Podobnie jak Korona Kielce, która przez dziewięć kolejek nie przegrywała, ale w ostatnich dwóch meczach doznała porażek. W Lubinie przyczyniło się do niej kilku graczy. Przy pierwszym golu za Costą Nhamoinesu nie nadążył Piotr Malarczyk. Przy drugim piłkę na środku boiska stracił Aleksandar Vuković, co bezbłędnie wykorzystali piłkarze Zagłębia, a akcję wykończył Darvydas Szernas. Z kolei przy trzecim Pavol Stano nie był w stanie na tyle wybić piłki szarżującemu Kamilowi Wilczkowi, żeby ten nie oddał strzału, który do siatki dobił Arkadiusz Woźniak. Do niedawna niepokonaną drużyną był też Widzew Łódź. W niedzielę przy Łazienkowskiej podopieczni Radosława Mroczkowskiego ponieśli już trzecią porażkę w tym sezonie. Przy obu straconych golach udział miał stoper Sebastian Madera. Najpierw pozwolił się obrócić w polu karnym Michałowi Żyro, a potem patrzył, jak strzelają Danijel Ljuboja i Rafał Wolski. Teraz czas na przyjemniejsze sprawy. Jeśli jesteśmy przy Legii, to Asami musimy wyróżnić młodych piłkarzy tego klubu. 19-letni Żyro i 18-letni Wolski strzelili swoje pierwsze bramki w T-Mobile Ekstraklasie . Pierwszy zachował się jak stary wyjadacz pola karnego odwracając się w nim z piłką mimo asysty trzech rywali, a potem uderzając praktycznie w samo okienko. Z kolei Wolski rozpoczął akcję na 2-0 i przytomnie znalazł się w odpowiednim miejscu, by dobić uderzenie Ljuboi. Po derbach Śląska cieszą się w Chorzowie. Zwycięstwo nad Górnikiem to przede wszystkim zasługa Arkadiusza Piecha i Marka Zieńczuka. Pierwszy zdobył zwycięską bramkę, a drugi nie tylko zagrał chyba najlepszy mecz w barwach Ruchu, ale też zaliczył asystę przy trafieniu Marka Szyndrowskiego. "Nie widziałem jeszcze czegoś takiego w Chorzowie, by kibice wynosili z autokaru na rękach naszych piłkarzy i trenera" - powiedział szczęśliwy Dariusz Smagorowicz, właściciel klubu. Zwycięstwo Jagiellonii nad Bełchatowem zapewnił Frankowski i sędziowie, ale to wcale nie "Franek" był najlepszym piłkarzem tego meczu. Na to miano zasłużył Marko Czetković, który kilka razy wykładał kolegom piłkę jak na tacy, jednak zarówno "Franek", jak i Jan Pawłowski, który strzelał na pustą bramkę, nie potrafili tego wykorzystać, co nie jest przecież winą Czarnogórca. Śląsk Wrocław z Podbeskidziem Bielsko-Biała wygrał skromnie 1-0, ale wystarczyło mu to do ponownego objęcia pozycji lidera. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Piotr Celeban. To jeden z najskuteczniejszych obrońców w naszej lidze. W zeszłym sezonie zdobył cztery bramki, a trafienie z Podbeskidziem było jego trzecim tej jesieni. Celeban swoją postawą w sobotę przyćmił powrót na boisko po półrocznej przerwie Przemysława Kaźmierczaka i setny mecz Sebastiana Mili w barwach Śląska. Tym spotkaniem Śląsk pożegnał się ze stadionem przy Oporowskiej. Ile punktów mniej miałaby Wisła Kraków, gdyby nie Dudu Biton? Napastnik z Izraela strzelił 9 z 14 goli, jakie ma na koncie mistrz Polski. W Łodzi wykorzystał błąd Nowaka, przejmując piłkę przed polem karnym, wbiegł w "16" i uderzył precyzyjnie po "długim" rogu, zapewniając mistrzowi Polski trzy punkty. Bohaterem w ekipie KGHM Zagłębia Lubin był 22-letni Arkadiusz Woźniak. Młody napastnik miał udział przy wszystkich trzech bramkach zdobytych przez jego zespół. Najpierw asystował przy trafieniu Costy, potem sprytnie przepuścił piłkę dośrodkowywaną przez Szymona Pawłowskiego do Szernasa, a na koniec pogrążył Koronę, dobijając uderzenie Wilczka. W pełni zasłużył na Asa. I na koniec zostawiłem sobie 18-letniego Wojciecha Pawłowskiego. Młody bramkarz Lechii Gdańsk od czasu debiutu w T-Mobile Ekstraklasie nie dał się jeszcze pokonać, a po meczu z Lechem Poznań jego licznik zatrzymał się na 270 minutach, Pawłowski świetnie obronił strzały Semira Stilicia i Aleksandra Tonewa, a poza tym miał też szczęście, gdyż po uderzeniach Artioma Rudniewa piłka zatrzymała się na słupku, a po strzale Jakuba Wilka na poprzeczce. A szczęście, podobno, sprzyja lepszym... Zobacz wyniki 11. kolejki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy