- Zabrakło nam głównie czasu. Dość późno zbudowaliśmy zespół, zresztą nawet w trakcie rozgrywek doszło do korekty w składzie, i dopiero teraz zaczyna on funkcjonować tak, jak tego oczekuję. Poza tym w pierwszej rundzie ponieśliśmy komplet pięciu porażek. Graliśmy wtedy słabiej niż teraz, ale przynajmniej jedno zwycięstwo z powodzeniem mogliśmy odnieść - powiedział trener Tomas Pacesas. Litewski szkoleniowiec zapowiada, że nie potraktuje ostatniego spotkania w Eurolidze ulgowo. - Zrobimy wszystko, aby pokonać Maccabi. Żaden zawodnik nie ma problemów zdrowotnych i wspólnie pałamy żądzą rewanżu za wyjazdową porażkę - dodał trener Pacesas. W Tel Awiwie koszykarze Asseco Prokom ponieśli druzgocącą, najwyższą w tym sezonie euroligową przegraną 58:99. - Właściwie tylko za postawę w tym meczu mam do swojej drużyny pretensję. W innych spotkaniach, w których ponieśliśmy nieznaczne porażki, podjęliśmy walkę, a o naszych niepowodzeniach decydowały detale i brak szczęścia - przyznał Tomas Pacesas. Maccabi jest zdecydowanie najlepszym zespołem grupy A oraz razem z Montepaschi Siena także całej Euroligi. Zespół z Izraela przegrał co prawda w inauguracyjnym meczu w Vitorii z Caja Laboral 78:94, ale później odniósł osiem zwycięstw z rzędu. - Po ostatnich dwóch niezbyt udanych sezonach, w których Maccabi nie zdołało awansować do Final Four Euroligi, wymieniono kilku zawodników oraz przestawiono styl gry zespołu. Do tej pory ekipa z Tel Awiwu słynęła ze znakomitej ofensywy, ale teraz zdecydowanie większy akcent położono na obronę - wyjaśnił szkoleniowiec mistrzów Polski. Asseco Prokom po raz siódmy z rzędu rywalizuje w Eurolidze. Trzy razy gdyńskiej drużynie udało się awansować do Top 16, a w ostatnim sezonie mistrzowie Polski zanotowali największy sukces w historii polskiej męskiej klubowej koszykówki - zakwalifikowali się do Top 8, gdzie toczyli zacięte mecze z Olympiakosem Pireus.