Koszykarze Asseco Prokom znakomicie rozpoczęli spotkanie. Głównie dzięki akcjom Davida Logana (popisał się rzutem za trzy, wsadem oraz blokiem na Yotamie Halpierinie) mistrzowie Polski wygrywali 7:0. Tą przewagą nie cieszyli się jednak zbyt długo, bowiem w 3. minucie goście zdobyli prowadzenie 8:7. O ile we wcześniejszych spotkaniach gdynianie świetnie radzili sobie z centrami Olympiakosu, o tyle tym razem nie mogli znaleźć recepty na potężnego Sofoklisa Schortsanitisa, który ogrywał pod koszem Adama Łapetę i głównie za jego sprawą 9. minucie zrobiło się 24:16 dla gości. Mistrzowie Polski bardzo słabo spisywali się w drugiej kwarcie. Zwłaszcza jej początek zdecydowanie należał do koszykarzy z Pireusu. Przez prawie sześć minut gospodarze zdobyli zaledwie trzy punkty - trafił tylko zza linii 6,25 metra Logan i w 16 minucie Olympiakos prowadził już 39:23. Niemrawo w tym okresie grał Qyntel Woods, który nie mógł poradzić sobie z bardzo dobrą obroną rywali. Dwie minuty później po kolejnym udanym zagraniu Schortsanitisa było 45:26 dla gości. Krótki zryw po przerwie pozwolił gospodarzom po rzucie Woodsa za trzy punkty zmniejszyć przewagę greckiej ekipy do 12 punktów (56:44 w 26. minucie, jednak goście odzyskali inicjatywę i w 32. minucie wygrywali 68:51. W ostatniej kwarcie przebudził się Woods, po którego trzech trójkach Asseco przegrywało w 35. minucie zaledwie 62:69. Za chwilę takim samym rzutem zrewanżował się Milos Teodosic, akcję 2+1 zaliczył Josh Childress, Teodosic trafił dwa osobiste, za trzy rzucił Loukas Mafrokefalides i Olympiakos prowadził 80:62. W tym momencie wygrana greckiego zespołu była już przesądzona. Mimo porażki kibice w gdyńskiej hali nagrodzili koszykarzy Asseco Prokomu oklaskami. To był udany sezon mistrzów Polski w Eurolidze. Po raz pierwszy w historii awansowali do grona ośmiu najlepszych zespołów w Europie. Po meczu powiedzieli: Panagiotis Giannakis (trener Olympiakosu Pireus): - W tej rywalizacji to my musieliśmy udźwignąć ciężar bycia faworytem i sprostaliśmy temu zadaniu. W czwartym spotkaniu byliśmy bardzo skoncentrowani i udało nam się popełnić mało prostych błędów. Cały czas wywieraliśmy też presję w obronie na gospodarzy, którzy trafili co prawda kilka szalonych rzutów, ale mieli też problemy z regularnym zdobywaniem punktów. Niemniej gratuluję Asseco naprawdę niezłej dyspozycji. Jestem też pod wrażeniem postawy gdyńskich kibiców, którzy cały czas, nawet przy niekorzystnym wyniku, dopingowali swój zespół. Tomas Pacesas (trener Asseco Prokom Gdynia): - Piękny sen się skończył i teraz musimy wrócić do polskich ligowych realiów. Nie jestem zadowolony z tej porażki, ale uważam, że na pewno nie powinniśmy się wstydzić wszystkich czterech meczów z Olympiakosem. Rywale zagrali tym razem bardzo zespołowo i prawie każdy z koszykarzy z Pireusu zdobył w tym spotkaniu punkty. Zawaliliśmy pierwszą połowę, nie potrafiliśmy we właściwy sposób rozwiązać najprostszych boiskowych sytuacji, nic nie mogliśmy trafić spod kosza i przegraliśmy też walkę na tablicach. Po przerwie pokazaliśmy serce oraz wielką ambicję i udało nam się dojść gości na siedem punktów. Jednak wtedy kluczowy zawodnik greckiego zespołu Teodosic trafił za trzy. Ten rzut dodał animuszu rywalom, a my nie zdołaliśmy już wrócić do gry. Asseco Prokom Gdynia - Olympikos Pireus 70:86 (20:28, 12:22, 16:16, 22:20) Asseco Prokom: David Logan 18, Qyntel Woods 16, Daniel Ewing 14, Przemysław Zamojski 7, Jan-Hendrik Jagla 4, Ronald Burrell 4, Ratko Varda 3, Adam Łapeta 2, Adam Hrycaniuk 2, Lorinza Harrington 0, Łukasz Seweryn 0, Piotr Szczotka 0. Olympiakos: Josh Childress 22, Milos Teodosic 15, Linas Kleiza 14, Sofoklis Schortsanitis 12, Loukas Mavrokefalides 9, Theodoros Papaloukas 7, Patrick Beverley 4, Ioannis Boroussis 2, Nikola Vujcic 1, Yotam Halperin 0, Scoonie Penn 0, Panagiotis Vasilopoulos 0. Zobacz zapis relacji na żywo