Rudnevs trafił do Lecha niecały rok temu. Zasłynął strzeleniem hat-tricka na Stadionie Olimpijskim w Turynie w meczu z Juventusem, dzięki jego golowi w doliczonym czasie ówczesny mistrz Polski zremisował 3-3. Już wtedy pojawiły się pogłoski, że włoskie kluby mogłyby wydać za niego nawet kilka milionów euro. Poznański klub szybko zapewnił, że nie zamierza sprzedać Rudnevsa, choć telefon piłkarza dzwonił w tej sprawie dość często. Być może jednak kariera Łotysza potoczy się tak jak to było w przypadku Roberta Lewandowskiego, który trafił do Bundesligi po dwóch sezonach spędzonych w Poznaniu, a w tym drugim wywalczył koronę króla strzelców ekstraklasy. - Od władz klubu usłyszałem, że jeśli ten najbliższy sezon będzie dla mnie bardzo dobry, to dostanę jeszcze lepsze propozycje. Wtedy się zastanowimy, co robić. Gdyby Lech zdobył prawo gry w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, to na pewno byłaby to kusząca perspektywa do pozostania w Poznaniu. Zrobię wszystko by tak się stało - zapewnia napastnik pochodzący z Dyneburga. O zmianie klubu w tej chwili nie myśli. - Licz się tylko to, co jest teraz, na przykład dzisiejszy trening. Chcę się jak najlepiej przygotować do pierwszego ligowego meczu z ŁKS Łódź, mam być wówczas w najlepszej formie fizycznej i psychicznej - twierdzi. W tym przygotowaniu fizycznym ma pomóc Rudnevsowi przyjazd rodziny do Poznania - żony z małą córeczką, która urodziła się trzy miesiące temu. Stanie się to w przyszłym tygodniu, czyli po powrocie poznaniaków ze zgrupowania. - Ta rozłąka była bardzo ciężka, myślami byłem z bliskimi, choć Lech i tak mi pomagał, bo pozwalał na wyjazdy na Łotwę. Gdy rodziła się córeczka, byłem akurat po treningu. Trener i dyrektor pozwolili mi jechać, klubowy samochód zawiózł mnie natychmiast do Berlina i stamtąd poleciałem do Berlina - wspomina gracz Lecha. Szybko odwdzięczył się za te pomoc i zaraz po powrocie strzelił zwycięskiego gola w meczu z Legią Warszawa. Rudnevs uważa, że jest lepiej przygotowany do sezonu niż rok temu. Wtedy jednak ciągle był w rozjazdach - zagrał sparing z Lechem przeciwko Rosenborgowi Trondheim, wystąpił w Zalaegerszegi TE w meczu kwalifikacji Ligi Europejskiej, przez kilka dni był na zgrupowaniu Metalista Charków w Austrii. Teraz od początku przygotowuje się z Lechem i zbiera pozytywne opinie od trenera Jose Mari Bakero. - Jestem silniejszy i to pomaga mi na boisku - zapewnia napastnik Lecha. Polską ligę uważa za ciekawszą od węgierskiej czy łotewskiej. - Tu mamy świetną atmosferę na trybunach, są nowe stadiony i sporo kibiców. No i rywale są mocni, nie tak jak w krajach, w których grałem do tej pory. Andrzej Grupa, Miesbach