Reprezentant Łotwy zagrał w czwartek bardzo dobrze - nie tylko dlatego, że strzelił bramkę. Był bardzo aktywny, często starał się pokazywać kolegom. Obok Kriwca i Semira Stilicia był najlepszym graczem Lecha. - Już podczas zimowych przygotowań czułem, że z moją dyspozycją nie jest aż tak źle. Mam wiele siły i bardzo dużo energii. Potrafiłem ją dzisiaj w odpowiedni sposób spożytkować. Uważam jednak, że każdym kolejnym meczem będzie jeszcze lepiej - analizował tuż po meczu najlepszy strzelec "Kolejorza". W meczu z Bragą zdobył już swojego piątego gola dla Lecha w Lidze Europejskiej - pierwszy raz jednak trafił do siatki innego zespołu niż Juventus Turyn. - To nie było dla nas łatwe spotkanie, rozegraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej graliśmy słabiej i mieliśmy co najwyżej jedną sytuację. Później było znacznie lepiej, mieliśmy kilka szans na bramkę, a ja wykorzystałem jedną z nich. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy - mówił Łotysz. Zdaniem Rudnevsa warunki do gry były znacznie lepsze niż w grudniowym spotkaniu z Juventusem. Wtedy też na boisku leżał śnieg, ale było nieco cieplej. - Braga nie powinna narzekać, bo warunki były równe dla nich i dla nas. My mieliśmy małą przewagę, bo graliśmy już na śniegu. Dziś nie było tak źle, jak w meczu z Juventusem, mogliśmy normalnie rozgrywać akcje. Wtedy rządził przypadek - stwierdził strzelec zwycięskiego gola. Rudnevs nie chciał bawić się w ocenianie szans Lecha na awans. - To nie ma sensu, nie będę tak daleko wybiegał do przodu. Dzisiaj graliśmy na wynik, chcieliśmy uzyskać taki, który nie pozbawiłby nas szans na awans przed drugim spotkaniem. Nie chodziło więc o błyskotliwe akcje, ale raczej o mądrą i efektywną grę. Pod realizację tego celu były ustawione nasze założenia taktyczne - opowiadał piłkarz.