Arsenal długo męczył się w pierwszoligowcem. "Kanonierzy" posiadali wprawdzie przewagę, ale zawodzili pod bramką Andrew Lonergana. W końcu zirytowany nieskuteczną grą swoich podopiecznych Arsene Wenger zdecydował się wpuścić na boisko Thierry'ego Henry'ego. Francuski napastnik to prawdziwa legenda londyńskiego klubu, którego barwy reprezentował w latach 1999-2007. W tym czasie w 254 meczach zdobył 174 bramki. Latem 2007 roku Henry przeszedł do Barcelony, a w 2010 przeniósł się do New York Red Bulls. Ponieważ teraz liga MLS ma przerwę w rozgrywkach, zdecydował się na 2-miesięczne wypożyczenie do swojego ukochanego klubu. Gdy w spotkaniu z Leeds wchodził na murawę kibice przyjęli go owacyjnie, ale do prawdziwej euforii do prowadził fanów na Emirates Stadium w 78. minucie, gdy zdobył bramkę. To był klasyczny gol autorstwa Francuza - znakomite przyjęcie piłki podaną przez Alexandre'a Songa i precyzyjny strzał w długi róg. Gdy piłka wpadła do siatki Henry podbiegł do Wengera i uściskał go. A z loży jego trafienie oklaskiwał David Beckham, który - korzystając z pobytu w Londynie - oglądał to spotkanie. Bramki Arsenalu strzegł Wojciech Szczęsny. Polak nie miał zbyt wiele pracy, ale w 90. minucie popisał się znakomitą interwencją groźny broniąc strzał Mikaela Forssella. W następnej rundzie Pucharu Anglii Arsenal zmierzy się z Aston Villą. Arsenal Londyn - Leeds United 1-0 - zobacz protokół meczowy Puchar Anglii - wyniki, strzelcy bramek, składy