Premier League - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę! Gdyby "Kanonierzy" pokonali rywali, przeskoczyliby ich w tabeli i zmniejszyli stratę do prowadzącego Manchesteru United do dwóch punktów. Arsenal atakował, strzelał, ale żadne z ośmiu celnych uderzeń nie przyniosło londyńczykom gola. Z kolei piłkarzom MC nie udało się oddać ani jednego celnego strzału na bramkę Łukasza Fabiańskiego. Oba zespoły zaczęły bez kurtuazji i nie minęło 120 sekund, a pod obiema bramkami było bardzo gorąco. "Kanonierzy" grali szybko, agresywnie i w 9. minucie Manchester City po raz pierwszy uratował słupek - strzelał Robin Van Persie. Już po chwili przed szansą stanął Jack Wilshere, ale sytuacja najwyraźniej zaskoczyła go, bo strzelił słabo i Joe Hart złapał piłkę. City miało problemy z wypracowaniem klarownej sytuacji strzeleckiej. Łukasz Fabiański po raz pierwszy miał okazję się wykazać dopiero w 25. minucie (wybił piłkę spod nóg Micah Richardsa). W 28. minucie dwukrotnie zadrżała bramka Manchesteru City i serca jego fanów po tym, jak w jednej akcji w słupki trafiali Cesc Fabregas i Theo Walcott (ten drugi był na spalonym). W 38. minucie dośrodkowanie Walcotta przeciął ręką we własnym polu karnym Vincent Kompany. Piłkarz Arsenalu domagał się rzutu karnego, jednak sędzia uznał, że zagranie obrońcy MC było niezamierzone. Po przerwie "Kanonierzy" także mieli przewagę, ale grali nieskutecznie, bardzo dobrze bronił też Hart. W 61. minucie efektownie sparował na róg piłkę po bombie Van Persiego. Cztery minuty później Fabiański zdecydował się na odważne wyjście z bramki i ubiegł Carlosa Teveza. W końcówce nerwy puściły Bacary'emu Sagnie i Pablo Zabalecie. Mieli sobie sporo do wyjaśnienia, ale do bójki nie doszło, tym większe było zaskoczenie, gdy arbiter wyciągnął z kieszeni czerwoną kartkę i wyrzucił obu piłkarzy z boiska. - Cieszy fakt, że nie straciliśmy gola, ale z wyniku nie możemy być zadowoleni. Nie wykorzystaliśmy wielu dogodnych okazji, to bardzo frustrujące - przyznał po meczu trener Arsenalu Arsene Wenger. Trwa kryzys Chelsea Londyn. Mistrzowie Anglii przegrali z ostatnią drużyną w tabeli. Gospodarze objęli prowadzenie już w 5. minucie po samobójczym trafieniu Jose Bosingwy. Później murowali bramkę, a Chelsea nie potrafiła znaleźć sposobu na strzelenie choćby jednego gola. Statystyki drużyny ze Stamford Bridge są katastrofalne - w ostatnich dziewięciu ligowych meczach odniosła zaledwie jedno zwycięstwo.