- Mogłem go znokautować. Nie chcę mu niczego odbierać, ma solidną szczękę, ale trafiałem naprawdę dobrymi kombinacjami. To nie powinno trwać tak długo. Jestem bardzo zawiedziony. To był g... występ. Byłem tak kiepski jak David Haye - powiedział 30-letni Arreola. - Czy cieszę się, że przeboksowałem cały dystans? Nie, to mi kompletnie niepotrzebne. Boksuję sobie na sparingach. Nie tego potrzeba mi, gdy wychodzę do ringu podczas prawdziwej walki. Żałuję, że nie udało mi się go znokautować - oznajmił dawny rywal Adamka. - Biłem na głowę, biłem na korpus. Próbowałem wszystkiego, ale w środkowych rundach trochę się pogubiłem i nie wykonałem planu. Jego mocne ciosy mnie obudziły. To boks, tutaj czasami trzeba oberwać. Arreola jest przymierzany do walki ze zunifikowanym mistrzem wagi ciężkiej - Władimirem Kliczką. Chris wolałby jednak jeszcze poczekać przed takim wyzwaniem. - Oczywiście, że chcę zmierzyć się z Władimirem, ale nie po takim występie. Przecież zaprezentowałem się fatalnie. To była chyba jedna z najgorszych walk w tym roku. Jestem cholernie zawiedziony, ale to przecież moja wina. Umiem i chcę przyjąć krytykę. Ten pojedynek nie powinien rozegrać się na pełnym dystansie. Chciałbym zaboksować za jakieś sześć lub siedem tygodni - mówił amerykański pięściarz. - Jestem strasznie rozgoryczony i wiem, że całą winę ponoszę ja, a nie Friday, który przyjechał powalczyć. Władimir może zrzucić winę na Haye'a, bo David nie ryzykował, a potem tłumaczył się kontuzjowanym palcem. W tej sytuacji powinniście zobaczyć moje palce. Wszystkie są dosłownie rozbite - zakończył Arreola.