Siedmiokrotny triumfator Tour de France powiedział, że chciał pomóc Contadorowi, co zostało opacznie zrozumiane. Amerykanin wrócił do tej sprawy podczas konferencji prasowej w przeddzień kolarskiego klasyka Mediolan - San Remo. Będzie to pierwszy start Armstronga w Europie po ponad trzyletniej przerwie. Przed tygodniem Contador stracił trzy minuty i koszulkę lidera na przedostatnim etapie wyścigu Paryż - Nicea. Hiszpan wyjaśnił później, że całkowicie opadł z sił, bowiem w ferworze walki zapomniał, że powinien w trakcie etapu uzupełniać straty kaloryczne. - Mam wiele respektu dla Alberto. Jest najlepszym wieloetapowcem w kolarstwie. Nie ma lepszego, nie wykluczając mnie - zapewniał Armstrong. - Lubię Alberto. Jest w naszym teamie, a moim zadaniem, jako starego kolarza, jest udzielać mu pomocy. Mówiąc o sobotnim wyścigu Armstrong, który nigdy go nie wygrał wyznał, że nie wiąże większych nadziei z sobotnim startem. - Nie jest tajemnicą, że finisz może być bardzo niebezpieczny. Ja nie chciałbym ryzykować - dodał. - Jeśli do mety dojedzie czterdziestka kolarzy, a ja będę wśród nich, będzie to dla mnie znaczyło, że przygotowania idą właściwie - powiedział Armstrong. Amerykański kolarz uważa, że w perspektywie największych wyścigów sezonu - Giro d'Italia i Tour de France - większe znaczenie będzie miał start w Hiszpanii, gdzie wkrótce rozpoczyna się Vuelta Castilla e Leon. - Przyszły tydzień w Hiszpanii - gdzie czekają dwa finisze pod górę i czasówka - da realną odpowiedź w jakim punkcie jestem.