33-letni Amerykanin potwierdził już udział w "Wielkiej Pętli" 2005, ale od pewnego czasu wspominał również, że po niej może przejść na sportową emeryturę. Armstrong, sześciokrotny zwycięzca Tour de France, obecnie przygotowuje się do startu w Tour de Georgia, który rozpocznie się we wtorek. - To może być ostatni raz, kiedy kibice zobaczą go startującego w Stanach Zjednoczonych - powiedział jeszcze przed poniedziałkową konferencją Stan Holm, dyrektor wykonawczy tego wyścigu. Jego słowa okazały się prawdziwe. - Tegoroczny Tour de France będzie moim ostatnim, jako zawodowego kolarza. Albo go wygram, albo przegram. Jestem jednak przekonany, że zdobędę siódmy tytuł - powiedział Armstrong. - Mój czas nadszedł. Moje ciało nie jest już w stanie cały czas pracować na tak wysokich obrotach - dodał. Co prawda przed tym sezonem Amerykanin podpisał dwuletni kontrakt z Discovery Channel, ale w zapisach umowy jest wymóg tylko jednego startu w "Wielkiej Pętli". Armstrong powiedział ostatnio włoskiemu dziennikowi "La Gazzetta dello Sport", że chciałby więcej czasu spędzać z dziećmi. "Jeszcze tylko cztery miesiące i koniec" - stwierdził. - Dzieci pozwalały mi przetrwać, kiedy było ciężko, ale to one powiedziały mi też, że już czas wracać do domu - powiedział w poniedziałek. Amerykanin ma trójkę pociech. Armstrong miał niezbyt udany początek obecnego sezonu. Po kilku dniach wycofał się z wyścigu Paryż-Nicea, gdzie w prologu był dopiero 140., co sam określił jaką najgorszą "czasówkę" w swojej karierze.