- Marzę o tym, że wejść na boisko nawet w 94. minucie choć na chwilę. Mogę nawet nie dotknąć piłki, ale samo pojawienie się w tym meczu było by już dla mnie czymś ważnym. Wiemy też, że dwóch z nas powędruje na trybuny. Jeśli znajdę się wśród nich, to trudno. Dla mnie liczy się już sam fakt, że dostałem zaproszenie na zgrupowanie - powiedział piłkarz stołecznego klubu. Borysiuk został zaskoczony w sobotę późnym wieczorem. - Właściwie straciłem nadzieję na to powołanie, bo dzień praktycznie się skończył. Dopiero wieczorem otrzymałem telefon, że mam się stawić w Grodzisku na zgrupowaniu. Słyszałem wcześniej, że trener Smuda od dłuższego czasu mnie obserwował. Radość była duża, zaraz potem zadzwoniłem do brata. Jemu szczególnie zawdzięczam to, gdzie jestem w tej chwili - wspomniał. Zawodnik nie ukrywa, że samo powołanie lekko go zestresowało. Po przyjeździe do Grodziska Wielkopolskiego, trochę się denerwował. - Na pierwszym treningu nogi drżały. Ale gdy już poznałem nowych kolegów i filozofię trenera Smudy, na kolejnych zajęciach było już znacznie lepiej. Cieszę się, że dostałem powołanie i że mogę potrenować z najlepszymi zawodnikami w kraju. Dla mnie to super doświadczenie - zaznaczył. Dodał, że treningi w reprezentacji trochę różnią się od zajęć prowadzonych przez szkoleniowca Legii Macieja Skorżę. - Trener Smuda lubi grę pressingiem. Chce, byśmy narzucali swój styl gry. Myślę, że taka agresywna taktyka ma swoje plusy i może okazać się skuteczna na zespół z Afryki, który też gra podobnie - ocenił. O Euro 2012 jeszcze nie myśli, choć też nie ukrywa, że marzy mu się udział na takiej imprezie. - Za półtora roku sądzę, że będę bardziej ukształtowanym zawodnikiem, z większymi szansami na grę w reprezentacji - powiedział Borysiuk.