Dokończenie pierwszej kolejki w poniedziałek, kiedy w Lipsku Serbia i Czarnogóra spotka się z Holandią. Zaraz po losowaniu grup niemieckiego turnieju specjaliści zgodnie orzekli, że grupa C, jest "grupą śmierci", w której każde rozwiązanie jest możliwe. Początek spotkania Argentyny z Wybrzeżem Kości Słoniowej pokazał, że mieli rację. W pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiali piłkarze debiutującego w finałach MŚ kraju. Podopieczni francuskiego szkoleniowca Henriego Michela nie potrafili jednak zmusić do kapitulacji Roberta Abbondanzieriego. Więcej szczęścia mieli Argentyńczycy. Co prawda w 14. minucie po centrze z rzutu rożnego Juana Romana Riquelme i "główce" Roberta Ayali prowadzący to spotkanie Frank de Bleeckere uznał, że piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej (chyba miał rację), to dziesięć minut później nie było już wątpliwości. Z rzutu wolnego zacentrował oczywiście Riquelme, piłkę w polu karnym przechwycił Hernan Crespo i zrobiło się 1:0. Geniusz Riquelme jeszcze bardziej uwidocznił się przy drugim golu. W 38. minucie świetnym prostopadłym podaniem znalazł Javiera Saviolę, który będąc w sytuacji sam na sam z Jean-Jacques'em Tizie nie zmarnował okazji. Michel nie ma mając nic do stracenia w drugiej połowie wpuszczał na murawę kolejnych napastników. Kolejno na boisku meldowali się Aruna Dindane, Bakary Kone i Arouna Kone. Inaczej postąpił z kolei Pekerman, który ściągnął najpierw Crespo, a potem Saviolę. Szturm reprezentantów Wybrzeża Kości Słoniowej przyniósł powodzenie w 82 minucie, gdy Abbondanzieriego pokonał Didier Drogba. Podopiecznym Michela zabrakło jednak czasu i szczęścia, aby doprowadzić do wyrównania. Trzy punkty trafiły więc do Argentyny, z czego bardzo cieszył się Diego Maradona, który postanowił na żywo dopingować swoim młodszym kolegom. Andrzej Łukaszewicz, Hamburg mundial2006.blog.interia.pl Zobacz opis meczu Argentyna - Wybrzeże Kości Słoniowej Zobacz galerię z meczu Argentyna - Wybrzeże Kości Słoniowej