Arcymistrz, numer jeden światowego rankingu (od 2011 roku), czekający obecnie na przeciwnika w meczu o mistrzostwo świata (miał go wyłonić turniej pretendentów w Jekaterynburgu, ale rywalizacja została przerwana na półmetku powodu pandemii) ocenia, że w Norwegii sytuacja "jest pod kontrolą". - Mój kraj został stosunkowo wcześnie dotknięty (zakażeniami - red.), po tym jak ludzie zaczęli wracać z wyjazdów na narty. Władze zareagowały szybko, adekwatnie do sytuacji i wygląda na to, że sytuacja jest pod kontrolą - ocenił w rozmowie z dziennikarzem "El Mundo". Jego zdaniem przerwanie turnieju pretendentów w Jekaterynburgu miało swoje uzasadnienie. - Nawet w najlepszych warunkach gra w szachy jest bardzo stresująca. Oczywistym jest, że sytuacja z koronawirusem podnosiła trudność i mogła wpływać na formę zawodników - ocenił. Carlsen, przebywający w domu w Oslo i przechodzący lekkie przeziębienia, uważa, że szachiści nie ucierpią tak bardzo jak przedstawiciele innych dyscyplin z powodu zamknięcia obiektów treningowych. - Można trenować online. Mam także nadzieję, że w obliczu zamknięcia szkół rodzice i dzieci usiądą wspólnie do szachownic - dodał. W sobotę władze Norwegii poinformowały, że zdiagnozowano 5550 zakażeń. Na COVID-19 zmarło w tym kraju 62 pacjentów. olga/ cegl/