Radosław Nawrot: Newcastle United to wierzchołek góry lodowej. Saudyjczycy zaczynają inwestować w światowy sport. Stają się kluczowym graczem? Mieszko Rajkiewicz, Instytut Nowej Europy: W mojej opinii tak. Skala podjętych przez nich działań jest naprawdę imponująca. Na podstawie raportów, różnych doniesień medialnych oraz analizy kosztów dyscyplin, w które inwestują Saudyjczycy, można podsumować, że w ciągu ośmiu ostatnich lat Arabia Saudyjska zainwestowała spokojnie ponad 5 mld dolarów. A nie mówimy tutaj o wielu spektakularnych imprezach sportowych w Arabii Saudyjskiej. Wchodzą do tego biznesu i od razu testują limity. Wygląda na to, że Arabia Saudyjska stała się aktywniejsza od czasów księcia Muhammada bin Salmana. Jaki jest powód? - Kiedy w 2014 roku Muhammad bin Salman oficjalnie wchodził w linię dziedziczenia tronu (jeszcze jako drugi w kolejce), już de facto stał się kreatorem polityki wewnętrznej Arabii Saudyjskiej, z czasem również polityki zewnętrznej. I co by o nim nie mówić, to na pewno jest inteligentnym facetem. Wiedział jak wygląda demografia tego dość ludnego 35-milionowego państwa. Dzieci do czternastego roku życia stanowią 32 procent populacji, a trochę ponad 40 procent osób w Arabii Saudyjskiej nie ma 30 lat. Młode pokolenie rośnie. I trzeba tym ludziom dać igrzyska. On zdawał sobie sprawę, że utrzymanie społeczeństwa w ciężkich ryzach wahhabizmu, na dłuższą metę w XXI wieku nic dobrego nie przyniesie. Więc nauczony doświadczeniem Arabskiej Wiosny z 2011 roku, żeby nie tracić wpływów w społeczeństwie i nie prowokować rozruchów, zaczął liberalizować społeczeństwo. Otwarto kina, kobiety mogą prowadzić auta. To niby nie dużo z naszej perspektywy, ale dla obywateli Arabii Saudyjskiej, szczególnie młodych, owszem. I teraz do tego dokładamy sport, czyli to czym żyje się pod każdą szerokością geograficzną. Bin Salman zaprogramował proces ściągania wielu ciekawych imprez do swojego kraju, a następnie uzupełnił to o ekspozycję Arabii Saudyjskiej i jej marek w międzynarodowym sporcie. Podsumujmy, co Saudyjczycy mają teraz w sportowym portfolio? - Wspomniane Newcastle United to najbardziej znany przykład, niemniej ważne są pozostałe wydarzenia. Pozostając przy piłce nożnej, pamiętać trzeba o meczach o Superpuchar Hiszpanii oraz Włoch. W kalendarzu Formuły 1 do 2029 roku na pewno będziemy gościć w Arabii Saudyjskiej. Mamy tam również Rajd Dakar w tym kraju. Do tego trzeba dodać wyścigi serii Formuły E oraz E Extreme - czyli odpowiedniki wspomnianych głównych imprez motosportowych, ale w wydaniu elektrycznym. CZYTAJ TAKŻE: Rosji nie ma, ale inni rywale Polski też są wątpliwi moralnie W Arabii Saudyjskiej odbyła się walka rewanżowa Andy’ego Ruiza oraz Anthony’ego Joshuy "Clash on the dunes". Od 2014 roku swoje gale organizuje tam federacja wrestlingu WWE. Do tego cała seria dyscyplin bardziej elitarnych: golfowy turniej Saudi International, wydarzenie w ramach wyścigów konnych Saudi Cup, w ramach szachów turniej King Salman World Chess Championship. Dodajmy do tego towarzyski turniej tenisowy Diriyah Cup z udziałem znanych zawodników, zawartą umowę na turniej rankingowy w kalendarzu snookerowym oraz inwestycje w esport - mamy zatem dosyć ciekawy konglomerat wydarzeń, w których Saudyjczycy jednocześnie chcą budować kontakty z elitami, generować zainteresowanie własnym krajem, promować swoje marki oraz nawiązywać relacje z działaczami innych podmiotów sportowych. Jeszcze nie tak dawno wjazd do Arabii Saudyjskiej graniczył z cudem. Ja sam, zanim tam dotarłem, miałem odmowę wizy w 2001 roku. Tymczasem teraz Messi i Ronaldo stają się twarzami turystycznych reklam? Saudyjczycy potrzebują turystyki? - Gwoli ścisłości, Leo Messi na początku odrzucił propozycję promowania turystyki w Arabii Saudyjskiej. Cristiano Ronaldo również. Podobno obaj mieli proponowane po 6 mln dolarów za pokazanie się w tym kraju. Ostatnio udało się przekonać Messiego, co wzbudziło żywe zainteresowanie w samej Arabii Saudyjskiej. Zakładam, że jednak za większą kwotę niż wspomniane 6 mln. Saudyjczycy, jeśli chcą szerzej istnieć w globalnej świadomości, to oprócz ekspozycji w ramach branży sportowej, muszą przyciągać turystów. Zresztą, wiele procesów już zostało tu zaprogramowanych, bo powoli reklamy promujące turystyczne walory tego kraju, pojawiają się w naszym internecie. Ostatnio mi wyświetlił się taki spot na YouTube, co świadczy o podjętych działaniach. Zakładam, że niebawem będziemy doświadczali kolejnych tego typu działań reklamowych i promocyjnych. Czy Arabia Saudyjska staje w szranki z sąsiadami - Emiratami, Katarem, Bahrajnem? Czy to oni ją prowokują i zmuszają do aktywności? - Tak, zdecydowanie Saudyjczycy wchodzą do rywalizacji o uwagę sportowego widza. Po części faktycznie jest to prowokacja, ale z drugiej strony nawet gdyby w regionie inne kraje tak aktywnie nie promowały się poprzez sport, to Muhammad bin Salman na pewno doszedłby do takiego samego wniosku i zaprogramował ten sam proces, który widzimy dzisiaj. Być może tylko na mniejszą skalę. Mundial w Katarze to gong dla krajów Zatoki Perskiej? - Mundial w Katarze był gongiem już pod koniec 2010 roku. Dzisiaj jest potwierdzeniem aspiracji Kataru do bycia liderem regionu. Czy to się udaje, to jest kwestia do innej dyskusji. Katar przez cały ten okres przygotowań jednocześnie próbował zbudować wizerunek kraju łączącego dwa światy. Jeśli spojrzymy na mapę, to geograficzne położenie tego malutkiego państwa predestynuje je do bycia faktycznym łącznikiem między umownym Wschodem a Zachodem. Świadczy o tym chociażby postawa, w której obecnie blisko współpracują z Arabią Saudyjską w wojnie jemeńskiej, a jednocześnie Katarczycy rozmawiają z Irańczykami (arcy-wrogami Saudów) w sprawie przyjmowania kibiców mistrzostw na irańskiej wyspie Kisz. Do tego dochodzą jednoczesne kontakty z Rosją oraz państwami Zachodu, co w obecnym czasie jest również bardzo symptomatyczne. I Mundial w Katarze jest gongiem dla innych państw świata, że Katar może być tym miejscem, w którym będą się spotykać przede wszystkim interesy regionu, a być może nawet szerzej - całego globalnego układu. Czy zatem i Arabia Saudyjska otrzyma mundial? W gronie chętnych na 2030 rok widzę Maroko, na 2034 - Chiny czy Indonezję. Ich nie ma. - Moim zdaniem to jest kwestia czasu. Pamiętajmy, że od 2026 na mundialu gra 48 drużyn, co jest już teraz logistycznym kolosalnym wyzwaniem. Saudyjczycy w związku z tym celują raczej w 2042 rok, bo w 2034 mają u siebie Igrzyska Azjatyckie - w tym regionie to prestiżowa impreza. To będzie pewien poligon doświadczalny. Teraz już organizują infrastrukturę, by w okolicach 2030 roku ruszyć po Mundial w 2042 roku. To z ich perspektywy wydaje się całkiem realne. Szczególnie, że zapewne już wtedy Muhammad bin Salman będzie królem. Jakie znaczenie w saudyjskiej aktywności mają NEOM i The Line, miasta przyszłości? Czym one są? - Miasto NEOM i The Line to miasta oparte o nowoczesne technologie. Potencjalnie to miasta przyszłości, które mają naznaczyć epokę i nowy kierunek w procesach urbanizacyjnych. The Line będzie de facto składową całości supermiasta NEOM. W związku z tym nieprzypadkowe są również inwestycje w esport, czyli przejęcie dwóch gigantycznych organizacji: FACEIT oraz ESL - za bagatela 1,5 mld dolarów. Miasto przyszłości ma być domem dla dyscyplin sportowych przyszłości, więc Saudyjczycy już dzisiaj budują wpływy w esporcie i emotosporcie. Dla Muhammada bin Salmana ten projekt jest kluczowy z punktu widzenia ich transformacji, czyli planu Vision 2030. Czym jest plan Vision 2030? - W dużym skrócie - jest to plan ewolucji Arabii Saudyjskiej. Program Vision 2030, który został ogłoszony w 2016 roku, zakłada transformację ekonomiczną i energetyczną kraju. Saudyjczycy wciąż są bardzo zależni od wpływów z tytułu sprzedaży ropy, więc potrzebna jest dywersyfikacja przychodów państwa, bo Muhammad bin Salman ma świadomość, że wiecznie świat w takim stopniu z ropy nie będzie korzystał. Olbrzymi projekt poza fundamentalnymi kwestiami gospodarczymi, posiada również ambitne cele społeczne, w których sport ma spełniać centralną rolę w promowaniu zdrowego stylu życia oraz promocję Arabii Saudyjskiej jako atrakcyjnej destynacji turystycznej. Najlepsze momenty, bramki i interwencje Ligi Mistrzów - zobacz już teraz! Rozmawiamy o sporcie, więc trzeba powiedzieć, że plan zakłada wzrost z 13 procent aktywnego sportowo społeczeństwa to poziomu 40 procent w 2030 roku. Dodatkowo oznacza to profesjonalizację wielu dyscyplin sportowych: tworzenie związków sportowych, wprowadzenie szkolenia oraz profesjonalizacja rozgrywek sportowych. Plan zakłada wyraźny wzrost wpływu branży sportowej do budżetu kraju. Z poziomu 2,4 mld dolarów w 2016 roku, już 3 lata później wzrosło to do 6,9 mld dolarów wpływów. Skala inwestycji w sport w samej Arabii Saudyjskiej od 2019 roku w ciągu kolejnych 5 lat ma wynieść w Arabii Saudyjskiej kolejne 2 mld dolarów. Dodatkowe 670 mln dolarów ma popłynąć bezpośrednio do klubów sportowych w Arabii Saudyjskiej w celu wsparcia przechodzenia w prywatne ręce. Dodatkowo ogłoszono, że 320 mln dolarów ma popłynąć z prywatnego sektora w postaci sponsoringu sportowego wewnątrz Arabii Saudyjskiej. Bardzo istotny w planie Vision 2030 w kontekście sportu jest też aspekt roli kobiet. W kraju, które przez dekady blokowało kobiety przed aktywnym udziałem w życiu społecznym oraz rozwoju sportowego, wyraźnie wzrósł poziom ich udziału w sporcie. Od 2015 roku udział kobiet wzrósł o 150 procent, a pod koniec 2021 roku w zarządach 30 z 64 związków sportów olimpijskich znajduje się przynajmniej jedna kobieta - co nie jest takie oczywiste nawet w krajach Europy Zachodniej. Plan otwarcie zakłada zwiększenie roli kobiet w sporcie na poziomie zarządzania i aktywności sportowej, co ma się przełożyć na większy udział kobiet w życiu społeczeństwa we wszystkich jego aspektach. Jednym z najbardziej widocznych i symbolicznych momentów tej zmiany jest start profesjonalnej ligi piłki nożnej kobiet w Arabii Saudyjskiej z 24 drużynami w listopadzie 2021 roku. Jak na tym tle wygląda Polska? Śląsk Wrocław to betka czy znak, że Saudyjczycy wejdą i do nas? - Plotki o Śląsku nie są przypadkowe. Myślę, że faktycznie kwestią czasu jest, aż Saudyjczycy i u nas zainwestują w sport. Z prostej przyczyny - zaangażowanie Saudi Aramco w strukturę właścicielską Grupy Lotos powoduje, że Saudyjczycy muszą zbudować brand i rozpoznawalność w naszym kraju. Twardy biznes musi mieć wsparcie w postaci poduszki wizerunkowej. CZYTAJ TAKŻE: Polska jedzie na brudny mundial do Kataru Czy powinniśmy się obawiać Saudyjczyków i ich pieniędzy? Czy one są czyste? - Pieniędzy nigdy nie powinno się bać. Trzeba jednak zrobić rachunek sumienia, czy jesteśmy w stanie zaakceptować finansowanie z Arabii Saudyjskiej. Jeśli decydujemy się na przyjęcie funduszy z kraju, to trzeba pamiętać o tym, że Saudyjczycy prowadzą działania wojenne w Jemenie, w których giną cywile, albo organizują morderstwo dziennikarza opozycjonisty. Do tego również szeroko pojęte prawa człowieka, do czego Saudyjczycy również mają "luźne" podejście. Trzeba pamiętać o sprawach takich osób jak: Murtaja Qureiris, Abdulrahman al-Sadhan, Loujain al-Hathloul czy Salman al-Odah. Warto poczytać o tych ludziach. Jeśli Zachód będzie naciskał na Arabię Saudyjską, by liberalizowała szybciej społeczeństwo oraz inaczej traktowała opozycjonistów, to zmieni się nasze podejście do ich pieniędzy. Gramy z Arabią Saudyjską na mundialu w Katarze. Wiele osób ją lekceważy. Słusznie? - Arabia Saudyjska na pewno jest spokojnie w naszym zasięgu, ale lekceważyć nie wolno. To jedna z najbardziej utytułowanych reprezentacji Azji, trzykrotni zwycięzcy Pucharu Azji. Choć ostatni sukces to finał w 2007 roku, to na pewno nie można ich bagatelizować. Na ostatnim Pucharze Azji odpadli po wyrównanym meczu z późniejszym finalistą - Japonią. Zatem mecz dla nas o spokojne trzy punkty, ale warto być uważnym. CZYTAJ TAKŻE: Czesław Michniewicz: Ważne, by naród mnie akceptował. Wtedy dziennikarze też będą