Jak buduje się drużynę na Champions League? Przykład APOEL-u pokazuje, że wcale nie trzeba w tym celu wydawać garściami milionów euro. Cypryjczycy w dwóch ostatnich sezonach wzmacniali swój skład z głową, prowadząc przemyślaną politykę kadrową. Pozbyto się piłkarzy, którzy nie rokowali na przyszłość - między innymi Kamila Kosowskiego, Marcina Żewłakowa, Adriana Sikory i znanego z polskich boisk Jeana Paulisty, a w ich miejsce ściągnięto tanim kosztem piłkarzy stanowiących obecnie o jakości mistrza Cypru. Najlepsi piłkarze APOEL-u z dwumeczu z Wisłą przybyli do klubu w ciągu ostatniego roku. Przed rozpoczęciem ubiegłego sezonu klub za niewiele ponad milion euro dokonał aż siedmiu transferów. Gotówkowe transakcje były dwie: za 700 tysięcy euro sprowadzono z FC Kopenhaga Ailtona, a za 350 tys. z Crvenej Zvezdy Belgrad kupiono Ivana Trickovskiego. Obaj byli przysłowiowymi "strzałami w dziesiątkę". Po mistrzowskich dla APOEL-u rozgrywkach 2010/2011 Brazylijczyk został wybrany najlepszym piłkarzem ligi, a Macedończyk również należał do czołowych postaci sezonu (osiem goli lewoskrzydłowego to wynik więcej niż przyzwoity). Zawodnicy sprowadzeni przez APOEL za darmo również nie zawiedli. Obaj napastnicy - Gustavo Manduca i Esteban Solari strzelili po 10 ligowych goli, a William Boaventura wywalczył sobie miejsce na lewej obronie. Transfery z lata 2011 jeszcze nie wypaliły, ale i tak można pozazdrościć APOEL-owi nosa do zakupów. Takiej skuteczności nie ma z pewnością żaden z dyrektorów sportowych pracujących w klubach Ekstraklasy. APOEL wzmocniony konkretnymi zawodnikami gra szybko i efektownie. Ci, którzy liczyli, że na Cyprze będzie łatwo utrzymać zaliczkę z meczu z Krakowa - pomylili się. Piłkarze Ivana Jovanovicia wzięli Wisłę "do kotła" i strzelili jej trzy gole, choć mogli pewnie i z dwa razy więcej. Smutne że polska drużyna znów nie zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów, ale jeszcze smutniejsze jest to, że Wisłę odprawiła drużyna, która kiedyś mogłaby co najwyżej prosić o łagodny wymiar kary. APOEL udowodnił, że w XXI wieku futbol się zmienia, a dawni chłopcy do bicia nie są już wcale słabi. Szkoda tylko, że polska piłka stoi w miejscu, a kibice nad Wisłą znów nie doczekają się "swojej" drużyny w Champions League.