Serie A: Wyniki, tabele i strzelcy ligi włoskiej. Sprawdź! Antonio Cassano przez wielu uważany jest za jednego z najbardziej utalentowanych włoskich piłkarzy ostatniej dekady. Kto wie, czy jego skala talentu nie była nawet większa niż ta, którą obdarzeni byli tacy mistrzowie, jak Francesco Totti, czy Alessandro Del Piero. Jedno w każdym razie jest pewne - Cassano to najbardziej nieprzewidywalny z wszystkich superpiłkarzy Calcio, nawet biorąc pod uwagę mocną konkurencję w osobie Mario Balotellego. Były kolega Cassano z Sampdorii Genua, Giampaolo Pazzini nazywany jest na Półwyspie Apenińskim "Il Pazzo", co oznacza tyle co "zwariowany". Ten przydomek dużo bardziej pasowałby jednak do "Fantantonio", co przyznałby każdy kto z nim pracował. Niektórzy szkoleniowcy, jak choćby jego wychowawca z Bari, Eugenio Fascetti uwielbiają charakter Cassano, ale niemal każdy z fachowców w pewnym momencie traci cierpliwość do napastnika. Cassano = kłopoty Cassano siał ferment w każdym klubie, który decydował się go zatrudnić. Jeszcze jako nastolatek trafił do piekielnie wówczas silnej AS Romy i dał o sobie znać ścierając się w mediach z Fabio Capello. Nigdy nie podporządkował się także kapitanowi Tottiemu, wierząc, że może być piłkarzem jeszcze większym niż "Il Capitano". Niespodziewaną szansę na odbudowę wizerunku dostał w Realu Madryt, ale także pobyt w stolicy Hiszpanii zakończył spektakularnym upadkiem. Na jego nieszczęście w pół roku po tym jak przybył do zespołu, zmieniono trenera, a nowym został... Capello. Efekt był taki, że Cassano spędził więcej czasu żując gumę na trybunach niż strzelając gole dla "Los Blancos". Kiedy wreszcie prezydent Ramon Calderon odsyłał go z powrotem do Włoch, rzucił tylko do dziennikarzy, że oto mają przed sobą "najbardziej niezrównoważonego" piłkarza na planecie. Fanaberie Fantantonio Biorąc pod uwagę przypadki "Fantantonio" w Rzymie i Madrycie powiecie, że ostatnie trzy lata spędzone w Sampdorii Genua były dla niego okresem stabilizacji i realizacji talentu na niespotykaną wcześniej skalę. Nic bardziej mylnego! Chociaż Cassano nie był dla zespołu piłkarzem ważniejszym niż Angelo Palombo, czy wspomniany już Pazzini, dwójka liderów pytana o wkład krnąbrnego snajpera w sukcesy gryzła się w język i prawiła o jego wielkiej klasie. Piewcami talentu chłopca z Bari byli także kolejni trenerzy ekipy z Luigi Ferraris, na każdym kroku podkreślając z jak wielkim geniuszem dane im jest pracować. Nawet jednak w tych pozornie cieplarnianych dla siebie warunkach Cassano potrafił sprawiać problemy. Jego ostatnie starcie z prezydentem Sampdorii, które ostatecznie zakończyło się odejściem napastnika do Milanu, nie było wcale pierwszym. Riccardo Garrone i działacze klubu z Genui długo cierpliwie znosili fanaberie "Fantantonio", ale w końcu miarka się przebrała i doszło do prawdziwej eksplozji niechęci do Cassano. Warto zauważyć, że trenerzy, którzy współpracowali z Cassano w Sampdorii, po swoim odejściu wcale nie zabiegali o sprowadzenie go z powrotem pod swoje skrzydła. I to nawet wówczas, gdy snajper był do wzięcia za darmo! Walter Mazzarri nie chciał widzieć go w Napoli, a zapytany o Cassano przez "La Gazzetta dello Sport" przyznał tylko, że praca z Antonio to ciągła walka z pomniejszymi problemami, które jednak w Sampdorii udało mu się pokonać. Podobnie było z Luigim del Nerim, który wytłumaczył temu samemu tytułowi, dlaczego Cassano nie ma szans na angaż w Turynie: "Jest nieprzewidywalny pod każdym względem, a w Juventusie pracujemy teraz nad stworzeniem drużyny. Nie możemy pozwolić, aby ktokolwiek złamał ducha tego zespołu, a wiem, że dla Antonio nie istnieją zasady współpracy w grupie". Najbardziej konfliktogenna szatnia w historii Słowa Mazzarriego i del Neriego pokazują, jak destrukcyjny wpływ ma Cassano na innych zawodników. Nawet jeśli winą za klęskę Italii w mistrzostwach świata w RPA obarczymy Marcello Lippiego, to akurat rezygnacja z Cassano na rzecz piłkarzy słabszych, ale bardziej lojalnych była jednym z jego nielicznych dobrych posunięć w trakcie ostatniego mundialu. Zdolność Cassano do rozbicia każdej drużyny i wpędzenia trenera w bezsenność nie przeszkodziła jednak Silvio Berlusconiemu w tym, by ściągnąć "Piotrusia Pana" do Milanu. Trudno pozbyć się wrażenia, że "Rosso-neri" za punkt honoru postawili sobie stworzenie najbardziej konfliktogennej szatni we współczesnym futbolu. Gdy tylko na rynku pojawia się piłkarz znany ze swej skłonności do sprawiania problemów, lada dzień może się spodziewać telefonu od don Silvio. Spójrzcie tylko na te nazwiska: Ronaldinho, Zlatan Ibrahimović, Robinho, a teraz Cassano... Czy to może się dobrze skończyć? Wirus zaszczepiony, Scudetto stracone? Radosny finał wydaje się być mało prawdopodobny. Otwarcie trzeba stwierdzić, że Cassano to największy wariat ze wszystkich, którzy do tej pory zakładali koszulkę w czerwono-czarne pasy, a jego niebywała umiejętność do psucia atmosfery może kosztować Milan Mistrzostwo Włoch. Gdyby dało się zsumować ego wszystkich gwiazdorów zasiadających teraz w szatni mediolańczyków, weszlibyśmy na poziom abstrakcyjnie wysoki i do tej pory niespotykany w żadnej innej drużynie. Włoskie media już ostrzą sobie zęby na konflikt Cassano z Ibrahimoviciem. Bo przecież konflikt ten wydaje się być absolutnie nieunikniony. Obaj uwielbiają mieć piłkę przy nodze i decydować o obliczu zespołu, obaj nie mogą zcierpieć, gdy jakiś intruz pozbawia ich statusu niekwestionowanej gwiazdy zespołu. Obaj wreszcie gotowi są prędzej pięścią niż ciężką pracą na treningu udowadniać, że to im właśnie należy się miejsce w składzie. Kilka tygodni temu prezydent Sampdorii, stwierdził, że jego zespół toczy groźna infekcja, którą nazwał "Cassanitis". Szef klubu z Genui pół żartem pół serio przestrzegał inne kluby przed tym schorzeniem, ale Silvio Berlusconi za nic miał jego ostrzeżenia i zdecydował się w osłabiony porażką z AS Romą organizm zaszczepić złośliwego wirusa. Oby ten szalony eksperyment don Silvio nie zakończył się śmiercią pacjenta. Czytaj inne teksty Bartka i dyskutuj z nim na blogu. Kliknij tutaj!