Zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, łodzianin Piotr Pustelnik, który dwukrotnie był na szczycie Gaszerbrumu II (w lipcu 1990 i 1997), podzielił opinię warszawianki. - To jest wyjątkowo czarny sezon. Od połowy czerwca na K2, Broad Peak i Gaszerbrumie I śmierć poniosło trzech Irańczyków, trzech Hiszpanów, dwóch Nowozelandczyków, Niemka i... Artur Hajzer. A to dopiero połowa letniego sezonu - powiedział Pustelnik. Aż czterech wspinaczy zabrał Gaszerbrum I (8068 m). Hajzer zginął 7 lipca, a po nim Hiszpanie. 21 lipca Xevi Gomez, Alvaro Paredes i Abel Alonso weszli na wierzchołek. Następnego dnia rano utracono z nimi kontakt. Fatalna pogoda uniemożliwiała podjęcie jakiejkolwiek akcji ratunkowej. Co się stało z nimi - nie wiadomo. Trzech Irańczyków pozostało na zawsze na Broad Peaku (8047 m), tak jak wcześniej, 5 marca, Adam Bielecki i Maciej Berbeka po pierwszym zimowym wejściu na szczyt. Aidin Bozorgi, Pouya Keivan i Mojtaba Jarahi 16 lipca zdobyli główny wierzchołek. Jednak zejście okazało się zbyt skomplikowane. Zorientowawszy się, że pomylili kierunek, 17 lipca musieli podejść 100 m, aby dotrzeć do właściwej drogi. W okolicy Rocky Summit (8035 m) ponownie popełnili błąd, który kosztował ich życie. Z kolei na początku lipca, w pobliżu bazy (4700 m), śmierć w potoku poniosła uczestniczka niemieckiej wyprawy. Z końcem poprzedniego miesiąca ogromne, sięgające dwóch metrów opady śniegu nawiedziły K2 (8611 m). Z obozu III na 7200 m lawina porwała w nocy z 27 na 28 lipca dwóch bardzo lubianych przez alpinistów Nowozelandczyków - doświadczonego przewodnika górskiego, 53-letniego Marty Schmidta i jego 25-letniego syna Denaliego. W czerwcu, już na początku międzynarodowej wyprawy z udziałem Anny Barańskiej, doszło do tragicznych wydarzeń pod Nanga Parbat (8126 m). 22 czerwca przed północą kilkunastu terrorystów ubranych w uniformy jednostki granicznej zaatakowało bazę (4200 m). Napastnicy dokonali egzekucji 11 alpinistów będących w namiotach: trzech Ukraińców, trzech Chińczyków, dwóch Słowaków oraz Litwina, Nepalczyka i Pakistańczyka. - Jechaliśmy Karakorum Highway. Gdy zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym, dowiedzieliśmy się o tym ataku. Pierwsza myśl? Jak najszybciej dotrzeć w góry. Nie usłyszałam, aby ktoś z naszej 12-osobowej grupy alpinistów (a byli m.in. Belgowie, Kanadyjczycy, Amerykanie, Nowozelandczycy), wspomaganej prawie setką tragarzy, chciał zawracać. W każdym bądź razie już na początku przeżyliśmy szok - powiedziała warszawianka, która we wrześniu skończy 37 lat. Zdobywczyni Czo Oju (8210 m) w 2005 roku i cztery lata później Mount Everestu (8848 m) jako pierwsza Polka od północnej, tybetańskiej strony przyznała, że początkowo przymierzała się do wyprawy Artura Hajzera i Marcina Kaczkana. - Oni planowali zdobyć Gaszerbrum I i Gaszerbrum II bez powrotu do bazy, czyli dokonać trawersu masywów ze szczytu na szczyt w stylu alpejskim, sportowym. Rozważałam ewentualność dołączenia do nich, ale w końcu nie zdecydowałam się. Wizja tego przedsięwzięcia była dla mnie zbyt dużym ryzykiem. Śmierć Hajzera odcisnęła na mnie szczególnie bolesne piętno - podkreśliła absolwentka Szkoły Głównej Handlowej. Dodała, że wcześniej była już obarczona tragicznymi wydarzeniami. Wiosną 2009 roku, gdy zaczynała wyprawę na Everest, na Dhaulagiri (8167 m) zginął Piotr Morawski, który wpadł w szczelinę. Natomiast w trakcie jej ekspedycji, jeden z członków zespołu, Czech Veslav Chrzaszcz dostał zawału serca podczas ataku szczytowego, a w zejściu na wysokości ok. 8700 m zmarł silny i doświadczony Niemiec Frank Ziebarthen z powodu wychłodzenia organizmu (hipotermia). Gdy zeszła do bazy dowiedziała się, że jeszcze siedem osób z innych wypraw pozostało na zawsze na tej najwyższej górze. - Śmierć Artura Hajzera nie była jedyną podczas mojej działalności górskiej na Gaszerbrumie II. Nastąpiła jakaś tragiczna kumulacja. Prawie codziennie byłam bombardowana informacjami o wypadkach na Gaszerbrumie I, Broad Peaku i K2. Masakra! Oczywiście to wszystko nie pomagało mi we wspinaczce. Świadomość była obciążona dramatycznymi wydarzeniami, a do tego obawą pogorszenia warunków atmosferycznych - powiedziała Barańska. Wprawdzie miała założone trzy obozy - pierwszy na 6000 m, drugi na 6500 m i trzeci na 7000 m, to w drodze na szczyt w nich nie spała. - Z prognozy jaką dostaliśmy na trzecią dekadę lipca wynikało, że zaraz na początku będą na krótko dobre warunki, tak zwane okno pogodowe. Trzeba więc było się spieszyć. Wyszłam z bazy 19 lipca w nocy, a na szczycie niezwykle pięknej, ale jednocześnie zaskakująco trudnej technicznie góry, byłam 21 lipca o godzinie 8.40 rano. Przewidywania meteorologiczne sprawdziły się. Już na początku zejścia warunki się pogarszały - wspomniała dyrektor finansowy w spółkach należących do jednego z funduszy private equity. Zdobywcy Gaszerbrumu II (8035 m): 7 czerwca 1956 - Joseph Larch, Fritz Moravec i Hans Willenpart (Austria) 1 sierpnia 1975 - Leszek Cichy, Janusz Onyszkiewicz, Krzysztof Zdzitowiecki (Polska) 2 lutego 2011 - Simone Moro (Włochy), Denis Urubko (Kazachstan) i Cory Richards (USA) - pierwsi zimą Polskie wejścia kobiet: 12 sierpnia 1975 - Halina Krueger-Syrokomska, Anna Okopińska 12 lipca 1989 - Wanda Rutkiewicz 20 lipca 1997 - Barbara Batko 26 lipca 2003 - Sylwia Bukowicka 2 sierpnia 2003 - Anna Czerwińska 27 lipca 2006 - Tamara Styś 22 lipca 2011 - Aleksandra Dzik 21 lipca 2013 - Anna Barańska