Interia.pl: Zacznijmy naszą rozmową w trochę żartobliwym tonie. Co jest dla Pani bardziej męczące przygotowania do ważnych zawodów, czy później ewentualne spotkania, briefingi? Anita Włodarczyk: - Przygotowania do ważnych zawodów trwają kilka miesięcy, a czasem i lat. A różne uroczystości jak osiągnie się sukces są znacznie krótsze, a przede wszystkim przyjemniejsze. Naprawdę miło i sympatycznie jest być docenianym. - Ile już Pani takich odwiedzin urzędów, pałaców i wszelakich instytucji ma za sobą? - Szczerze to nawet ja sama już tego nie pamiętam. Sporo tego było (śmiech). Poza takimi urzędami, pałacami, jak Pan wspomniał dochodzą jeszcze telewizje, gazety sportowe, prasa kolorowa, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego, że zostałam zauważona i doceniona. - A udało się Pani ochłonąć po czempionacie w Berlinie? Dotarł do Pani już fakt, że jest najlepsza na świecie? - Tak. Na początku minionego tygodnia wszystko to sobie uświadomiłam (śmiech). A wcześniej nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Myślałam, że jest to jakiś sen, z którego absolutnie nie chciałam się budzić. - Jak przedstawia się obecnie sytuacja z Pani stanem zdrowia? Na Pani nodze wciąż widnieje spory opatrunek. - Ogólnie w niedzielę po zawodach myślałam, że to nie jest nic poważnego. Niestety później okazało się, że dwa wiązadła są zerwane, jeszcze jeden problem, ale kontuzja jak widać dość szybko się leczy i mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę do pełnej swojej dyspozycji. A jak wygląda Pani rehabilitacja w związku z odniesioną kontuzją? - Rehabilitacje przechodzę w Warszawie. Jutro albo w piątek lekarz powie mi czy jestem zdolna do dalszych startów w zawodach. Chociażby w zawodach 12 września w finale Pucharu Świata. - Czy mimo młodego wieku czuje się już Pani osobą sportowo spełnioną? - Nie. Jeszcze wiele pracy przed moją osobą i sukcesów do wywalczenia. Czuję się sportowcem utytułowanym, ale jeszcze absolutnie nie spełnionym. Daleko mi jeszcze do spełnienia. Chcę powalczyć o medal na olimpiadzie w Londynie w 2012 roku. - Teraz przed Panią medialne zamieszanie, rehabilitacja, może jeszcze jakiś start w zawodach. A czy Anita Włodarczyk znajdzie chociaż chwilę na taki prawdziwy wypoczynek? - Oczywiście że tak! (śmiech). Pod koniec września wyjeżdżam na zasłużone wakacje. W końcu doczekam się tego wypoczynku. Mam nadzieję, że po wakacjach z nową energią wejdę w trening. - Jak wygląda na dziś sprawa z Pani ewentualnym nowym trenerem? Podjęła już Pani jakieś konkretne decyzje w tym względzie? - W tym temacie jeszcze nic się nie wyjaśniło. Powiem szczerze, że ja czekam do końca sezonu. Dopiero jak się zakończy sezon i przemyślę na spokojnie parę spraw, to wtedy zapadnie decyzja, co do mojego nowego szkoleniowca. W Poznaniu rozmawiał: Łukasz Klin