Kerber to córka polskich emigrantów. Ma dwa obywatelstwa: polskie i niemieckie, ale gra pod flagą naszych zachodnich sąsiadów. Często bywa nad Wisłą, bo dziadek wybudował jej w Puszczykowie pod Poznaniem halę tenisową, którą nazwał od jej imienia "Angie". "Bardzo lubię Polskę. Podoba mi się Zakopane i chętnie wracam też do Krakowa. Większość czasu spędzam jednak w Puszczykowie" - powiedziała Kerber na antenie radia TokSport. Ma 21 lat i niedawno wróciła do grona stu najlepszych tenisistek świata. W rankingu WTA zajmuje 91. miejsce. Półtora roku temu wystąpiła w meczu Pucharu Federacji w barwach Niemiec i w świetle przepisów dopiero za sześć miesięcy będzie mogła zagrać dla innej reprezentacji (obowiązują dwa lata karencji). "Zmiana barw? Cały czas o tym myślę i nie ukrywam tego. Przyznam, że jestem coraz bliżej podjęcia tej decyzji, ale muszę czekać jeszcze pół roku. Wtedy wszystko się okaże" - powiedziała Kerber. O tym, że nosi się z zamiarem gry dla naszego kraju, mówiła już pod koniec tamtego roku. Wtedy przyznała, że czuje się Polką i kocha nasze pierogi. "Nawet na turniejach trzymam się raczej z Polkami. Dobrze się rozumiemy z dziewczynami, a to najważniejsze. Wiem, że też należę do ich grona" - przyznała. Kerber zastrzega, że decyzji co do zmiany barw jeszcze nie podjęła, a jednak grzecznie odmówiła, kiedy dostała powtórne powołanie do reprezentacji Niemiec. "Już kilka razy mnie o to pytano, ale nie zgodziłam się" - zdradziła tenisistka. W lutym przyszłego roku Polki zagrają w Pucharze Federacji z Belgią. W tym meczu Kerber jeszcze na pewno nie wystąpi. Szkoda, bo rywalki będą uskrzydlone obecnością w składzie Kim Clijsters, a może także Justine Henin.