"Miałem w głowie tę myśl: nie chcę dojechać do Paryża na czwartym miejscu. Powiedziałem sobie: zaryzykuję, wóz albo przewóz. Taki mam już charakter, nie boję się porażki" - mówił na mecie Schleck, który w klasyfikacji generalnej awansował na drugą pozycję. "Czułem w nogach ból, ale mówiłem sobie, że inni czują to samo. Wygrywam etap, jestem drugi, a jutro być może będę miał żółtą koszulkę. Chciałem ją zdobyć już dziś, ale Thomas (Voeckler) zadziwia wszystkich. To super dla kolarstwa" - dodał Andy Schleck. Luksemburczyk odrobił ponad dwie minuty do Voecklera. Francuz jeszcze prowadzi, ale jego przewaga stopniała do 15 sekund. "Kiedy Schleck zaatakował tak wcześnie, nawet nie próbowałem ścigać go. Trzymałem się Evansa i moim celem było jechać za nim możliwie jak najdłużej. Minąwszy linię mety, miałem problem ze złapaniem oddechu. Dałem z siebie wszystko" - opowiadał z kolei Voeckler. Lider wyścigu nie odpowiedział na pytanie, czy jest możliwe jego zwycięstwo w całym Tour de France. "Od trzech dni tracę sekundy do różnych kolarzy. Wszyscy odrabiają straty. Ale dziś zrobiłem +numer+, podobnie jak Andy Schleck. Ale gdybyście wiedzieli, co teraz czuję w nogach. Co za cierpienie".