W dwóch ostatnich wyścigach Duńczyk powetował sobie niepowodzenia z początku zawodów i "dojechał" aż na drugie miejsce podium. - Polscy fani nie mieli wiele okazji do radości, gdyż ich zawodnicy nie spisali się dobrze. Cieszę się, że ja po słabym początku awansowałem do finału i zająłem drugie miejsce. Mam nadzieję, że poprawiło to humory chociaż wrocławskim kibicom - powiedział po zawodach Andersen, który na co dzień ściga się w barwach Atlasu. Znajomość toru Stadionu Olimpijskiego nie była jednak dużym atutem Duńczyka. - Część zasadnicza w moim wykonaniu nie była dobra. Zmieniałem motocykl, co okazało się nietrafioną decyzją. Zdobyłem tylko sześć punktów i szczęśliwie udało mi się awansować do półfinału. Już pakowaliśmy motocykle, gdy dowiedziałem się, że jednak jadę dalej. Półfinał potraktowałem jako nowe zawody. Dopasowaliśmy odpowiednie przełożenia, dobrze wyszedłem ze startu i znalazłem się w finale - relacjonował zawodnik. Hans, który przebojowo wdarł się na salony Grand Prix w ubiegłym sezonie przyznał, że sobotnia eliminacja i trudności jakie napotkał podczas zawodów to dla niego doskonała lekcja. - Zrobiłem sporo błędów tego wieczoru. Te zawody to dla mnie spora nauczka. Zbyt szybko odstawiłem motocykl, który zawiódł mnie w pierwszym biegu. Później wróciliśmy do niego i to okazało się dobrym posunięciem. Myślę, że ta lekcja zaprocentuje na przyszłość. Jestem zadowolony, że zajmuję piąte miejsce w klasyfikacji. Sezon jest jeszcze długi, a ja mam nadzieję piąć się do góry - zakończył Andersen. Justyna Niećkowiak, Wrocław