- Oddałem bardzo dobre skoki, prawie tak dobre jak na treningach. Dzisiejszy sukces nieco zatarł w pamięci wczorajszy występ, w którym nie spisałem się tak dobrze - powiedział Norweg. - Ostatnio sporo trenowałem, mniej było ćwiczeń fizycznych, zresztą taki profil treningowy miała cała kadra. Może dlatego moje oba skoki były bardzo dobre, a nie tak jak w przeszłości, kiedy po dobrym skoku przychodził ten drugi zły, grzebiący szanse na dobrą lokatę. Norweg nie wybiera się do Hakuby na kolejne konkursy Letniej Grand Prix. - Czas ten chciałbym poświęcić na treningi przed sezonem olimpijskim, bowiem start w Vancouver ma być dla mnie głównym celem. Austriak Gregor Schlierenzauer miał także powody do satysfakcji. W sobotę wygrał, w niedzielę uległ tylko Jacobsenowi. - Skoki moje nie są jeszcze doskonałe. Powracam do wysokiej formy po kontuzji i cieszę się z dobrego występu. Do startu w Zakopanem przykładałem dużą wagę. Chcieliśmy z trenerem przekonać się, na jakim jestem poziomie - powiedział Austriak. - Na pewno nie jestem jeszcze w pełni sił. Zdarza się, że podczas treningu siłowego coś mi strzyka w kolanie - dodał Schlierenzauer. Podobnie jak Austriak, dwukrotnie na zakopiańskim podium stanął Norweg Johan Remen Evensen. - Jadąc do Zakopanego myślałem sobie, że dobrze by było zakwalifikować się do konkursu. Rzeczywistość przeszła moje wszelkie oczekiwania - powiedział 23-letni podopieczny Mikiego Kojonkoskiego. W sztabie dyrektora konkurencji skoków FIS Austriaka Waltera Hofera za zakopiańskie zawody odpowiadał ich szef Jan Kowal. Kolejnym funkcyjnym Polakiem był Edward Przybyła, jeden z pięciu arbitrów oceniających skoczków. O kalorie i uśmiech dla przemokniętych zawodników dbała jak zawsze niezawodna siostra Helena Warszawska, która od lat nie opuszcza konkursów w Zakopanem. Czytaj także: <a href="http://skoki.interia.pl/news?inf=1356803">Letnia GP w skokach: Anders Jacobsen wygrał w Zakopanem</a>