Do awansu na igrzyska Amerykanie potrzebują jeszcze jednej wygranej - w sobotę w półfinale imprezy nad Portoryko. Tylko Argentyńczycy nie pozwolili USA na zdobycie stu punktów w meczu, ale i oni stanowili jedynie tło dla zespołu Mike'a Krzyzewskiego, przegrywając w pewnym momencie nawet 25 punktami. Wcześniejsi rywale byli rozbijani blisko 43 punktową różnicą, a koszykarze USA rzucali im średnio ponad 117 "oczek". Bardzo dobre wyniki Amerykanów zrodziły porównania do wielkiego Dream Teamu, czyli reprezentacji olimpijskiej z 1992, która z Michaelem Jordanem, Magic Johnsonem, czy Larry Birdem w składzie rozbiła rywali na igrzyskach w Barcelonie. - To dla nas największy komplement - mówi cytowany przez oficjalną stronę NBA rozgrywający Jason Kidd - Wcześniejsze reprezentacje USA tego nie doświadczyły. Nie ma lepszego komplementu, niż porównanie do najwspanialszej drużyny, jaka kiedykolwiek powstała. To dla nas znak, że wykonujemy kawał dobrej roboty - dodaje weteran New Jersey Nets. Dariusz Jaroń, INTERIA.PL