Fernando Alonso w GP Belgii na torze Spa Francorchamps finiszował na czwartym miejscu. Dwukrotny mistrz świata po zakończeniu zawodów nie ukrywał swojej irytacji na bezradność włoskiego teamu w konfrontacji z bolidami Red Bull Racing. Według niektórych ocen Alonso miał szansę na rywalizację z późniejszym zwycięzcą Sebastianem Vettelem, jednak kolejny raz w tym roku zawiedli stratedzy teamu z Maranello. Kierowca Ferrari odrzuca takie spekulacje. - Po sześciu czy siedmiu okrążeniach, gdy do akcji wkroczył Safety Car, Vettel wykonał jeszcze jeden pit-stop, więc w istocie możemy pokonać o wiele więcej kilometrów na jednym komplecie niż oni, lecz jesteśmy wolniejsi od początku do samego końca, bo w tych zawodach na każdym kółku traciliśmy około jednej sekundy, pod koniec może nawet półtorej. Gdy masz samochód szybszy od reszty o półtorej sekundy łatwo podjąć decyzję o zjeździe do boksów okrążenie wcześniej czy później - powiedział Alonso. Na pytania dziennikarzy, czy jest jeszcze w stanie walczyć o tytuł w tym sezonie, Hiszpan odpowiada, że jego szanse są już tylko matematycznie. - W porównaniu do naszej straty sprzed tego Grand Prix oczywiście mamy jeszcze trudniej - do zdobycia pozostało 25 punktów mniej, a dystans dzielący nas od liderów powiększył się. Dopóki nie znikną matematyczne szanse, dopóty będziemy walczyć i dawać z siebie wszystko. Lecz jesteśmy realistami - tytuł już nie jest w naszych rękach - przyznał Alonso.