Jeszcze po trzeciej kwarcie gracze Wschodu przegrywali wyraźnie - 70:89. Jednak w ostatniej Allen Iverson, wspierany przez Stephona Marbury'ego i Dikembe Mutombo, który w ciągu 28 minut przebywania na parkiecie zebrał na tablicach aż 22 piłki, dał sygnał do ataku Wschodu. W ostatnich dwunastu minutach gracze Wschodu odrobili straty, zdobywając aż 41 punktów. Nikt nie spodziewał się, że zwycięstwo Wschodu jest w tym spotkaniu realne, ale jeszcze raz okazało się, że w meczach NBA wszystko jest możliwe. - Tu nie chodzi o wzrost zapisany gdzieś w twojej kartotece, tu chodzi o wielkość serca do gry - wyłuszczył swą sportową filizofię Allen Iverson, który błyskawicznie przemykając między rosłymi graczami Zachodu w finałowej odsłonie meczu zaaplikował rywalom aż 15 "oczek" ze swej 25-punktowej zdobyczy. - Jestem pełen podziwu dla poczynań Iversona. Szczególnie w czwartej kwarcie zagrał z typowym dla siebie zaangażowniem i bez lęku atakował nasz kosz - piał z zachwytu nad grą filigranowego rozgrywającego z Miasta Braterskiej Miłości Rick Adelman - na co dzień szkoleniowiec Sacramento Kings, coach reprezentacji Zachodu. Heroiczna walka Iversona w ofensywie mogłaby spełznąć na niczym, gdyby nie znakomita gra w obronie centra "Jastrzębi" Dikembe Mutombo i dwa celne rzuty za trzy Stephona Marbury`ego w ostatniej minucie przed finałową syreną. - Mutombo bronił dziś wszystko - skomentował 22 zbiórki i 3 bloki Zairczyka Larry Brown, pełniący obowiązki trenera Wschodu. Marbury po raz pierwszy z zimną krwią trafił zza łuku 7,24 m na 53 sekundy przed końcem, wyrównując stan meczu (108:108), a 25 sekund później kolejną "trójką" przypieczętował 32. zwycięstwo Wschodu. Punkty: Wschód: Iverson 25 (4 przech.), V. Carter 16, Allen 15, Marbury 12, A. Davis 8 (9 zb.), G. Robinson 8, Stackhouse i Sprewell po 7, Mutombo 6 (22 zb.), Houston 5, McGrady 2, Mason 0 Zachód: K. Bryant 19 (7 as.), Duncan 14 (14 zb.), Webber 14 (9 zb.), Garnett 14, Finley 12, D. Robinson 8, McDyess 8, Divac 8, R. Wallace 2, Payton i Malone po 0