Alina Kabajewa przez lata odnosiła spore sukcesy w gimnastyce artystycznej. Ma na koncie złoto i brąz igrzysk olimpijskich oraz tytuły mistrzyni świata i mistrzyni Europy w swojej dyscyplinie. Karierę sportową zakończyła w 2007 roku, a zaraz po tym zajęła się polityką. Została deputowaną do Dumy partii Jedna Rosja i zasiadała m.in. w Komitecie Kultury Fizycznej, Sportu i Spraw Młodzieży. Międzynarodową sławę przyniosły jej nie tylko osiągnięcia w gimnastyce, lecz także... relacja z Władimirem Putinem. Sami zainteresowani nigdy nie potwierdzili że łączy ich uczucie, ale prasa i opinia publiczna nie mają co do tego wątpliwości. Do Kabajewej przylgnęła łatka "kochanki Putina". Pojawiają się głosy, że to właśnie dla niej prezydent Federacji Rosyjskiej po 30 latach rozwiódł się z Ludmiłą Putin. Mówi się również, że przywódca Rosji i była gimnastyczka mają kilkoro dzieci. Najmłodsze z nich - bliźnięta - miały przyjść na świat w 2019 roku. To wiadomość nieoficjalna, nigdy nie potwierdzona przez Kreml, polityka lub byłą gimnastyczkę. Zresztą sama Kabajewa w ogóle rzadko zabiera głos publicznie. Raczej nie zdarza się jej komentować sytuacji politycznej kraju. A już na pewno nie mówiła wcześniej nic, co miałoby związek z wywołaną przez Rosję i Putina wojną w Ukrainie. Teraz zrobiła wyjątek. Iwan Kuliak i jego "obrzydliwe zachowanie". A teraz kuriozalne tłumaczenie trenerki Alina Kabajewa krytykuje MKOl za zablokowanie rosyjskich sportowców. "Wstydliwa strona w historii światowego sportu" Na profilu na Instagramie poświęconym rosyjskiej gimnastyczce pojawiła się informacja o wywiadzie, jakiego była sportsmenka udzieliła rosyjskiej agencji TASS. W rozmowie Alina Kabajewa krytykuje działania Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego zmierzające do wykluczenia rosyjskich i białoruskich zawodników ze sportowych zmagań ze względu na agresję Rosji na Ukrainę. Słowa kobiety bliskiej Putinowi wpisują się w absurdalną, rosyjską retorykę i dziwaczną ocenę sytuacji. Była gimnastyczka wraca też do wydarzeń sprzed kilku lat, kiedy to na skutek afery dopingowej Rosjanom odebrano część medali zdobytych w Soczi. Nie obyło się też bez dyskwalifikacji. Ostatecznie Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) zdecydował, że w 28 przypadkach kary nałożone przez MKOl na rosyjskich sportowców oskarżonych o stosowanie dopingu podczas igrzysk w Soczi były niesłuszne. W wyniku takiego rozstrzygnięcia w ręce Rosjan wróciło 9 krążków. Kabajewa ma pretensje, że po wszystkim Rosjanie nie usłyszeli przeprosin. "Jak mogliście nie zauważyć, że 28 sportowców zostało w pełni uniewinnionych przez sąd?" - oburza się. Twierdzi, że zakazanie rosyjskich symboli, flagi i odegrania rosyjskiego hymnu podczas zawodów to była gra na "upokorzenie Rosjan". Przy okazji zaklina rzeczywistość i powtarza utartą rosyjską mantrę o rzekomej wyjątkowości rosyjskich sportowców. Na koniec wyraża dość naiwne przekonanie, że Rosjanie - w obliczu sportowych sankcji - i tak wyjdą z całej sytuacji zwycięsko. "Myślę, że przetrwamy wszystkie zakazy" - podsumowuje. Czy to Władimir Putin kazał Romanowi Abramowiczowi kupić Chelsea?