22-letni "Chicharito" Hernandez dołączył do Man Utd latem 2010 roku. Od tamtej pory wystąpił w 34 meczach (zaledwie 9 rozegrał w pełnym wymiarze czasowym) i strzelił 16 goli, z czego 10 to bramki w Premier League. Młody Meksykanin nie marnuje czasu w Anglii. Zaledwie pół roku po transferze do United został jednym z ulubieńców trybun a także Alexa Fergusona. Szkocki menedżer jest zachwycony postępami, jakie młodzieniec zrobił przez ostatnie kilka miesięcy. "Kiedy zobaczyłem go na pierwszym treningu w klubie, pomyślałem że jest jak każdy inny chłopak przybywający do nas z innego kontynentu. Wiedziałem, że będzie mu trudno" - przyznał Alex Ferguson. Szkot nie liczył jednak, że Hernandez tak szybko przezwycięży trudności i stanie się ważnym ogniwem Man Utd. "Po czasie, kiedy chłopak zadomowił się u nas i rozwinął fizycznie bardzo szybko nadszedł moment, gdy zaczął świetnie się prezentować na boisku i strzelać gole. On już nie musi się aklimatyzować, ani wkupiać w łaski drużyny. Teraz radzi sobie po prostu fantastycznie" - zachwyca się Ferguson. "Chłopak codziennie rozpoczyna treningi już o 9 rano. Przychodzi do klubu i ćwiczy indywidualnie na siłowni. Potem o 10 ćwiczy już z innymi piłkarzami, a po treningu zostaje, aby jeszcze trochę potrenować. Widać, że ma determinację i chce odnieść sukces. Ma w sobie ogień, którego potrzeba, by zostać wielkim zawodnikiem" - opowiada Sir Alex i przytacza anegdotę z początków "Chicharito" przy Old Trafford. "Pamiętam, że podszedł do mnie Paul Scholes i rzucił: Szefie, on strzeli dla nas 25 goli w sezonie. Odparłem: Naprawdę tak myślisz? Jasne - ten chłopak ma w sobie to coś - kiwnął głową Scholes. Mieliśmy więc wielkie oczekiwania, które Javier teraz zaczyna spełniać".