Emerytowany inżynier mechanik, absolwent Politechniki Poznańskiej wspominał kilka dni temu, że każdy sztorm oprócz przemoczenia wielu rzeczy, coś w kajaku uszkadzał, niszczył lub porywał. Jak będzie teraz? - zastanawiał się. "Krótki, bardzo gwałtowny nocny sztorm o sile 8 w skali Beauforta za mną. Żyję! Emocje różne były. Wielka ulga, bez zniszczeń. Dwadzieścia metrów ode mnie dwa wale, około 12 m długości przepływały sobie głośno wydychając powietrze. A teraz gdzie dopłynę? Wygląda na to, że blisko La Manche! Jakie to groteskowe +przepłynął ocean, a skończy w kanale...+" - przekazał na swym blogu mieszkający w Policach Doba. Jak zaznaczył, trudno mu teraz określić miejsce, w którym zakończy swą trzecią wyprawę transatlantycką. Planuje przy ujściu Sekwany w La Havre 30 lub 31 sierpnia. "Jeśli tam nie zdążę to może w Cherbourgu albo w innej miejscowości w tym terminie" - poinformował, dodając: "Wesołe jest życie staruszka! 09.09 - kończę 71 lat. Urodziny świętuję już mam nadzieję w Polsce!" Do 1975 roku mieszkał w Swarzędzu koło Poznania, po czym osiedlił się z rodziną w Policach. Jego pierwsza wyprawa kajakowa z Afryki do Ameryki Południowej trwała 99 dni (2010-2011). Druga z Europy do Ameryki Północnej - 167 (2013-2014).