- Na Majorce byłam z mężem, córeczką Gabrysią, mamą i bratem. Otaczała nas wspaniała przyroda, czułam się beztrosko i swobodnie. Dla Gabi był tam prawdziwy raj, co także bardzo mnie radowało. Ten pobyt pomógł mi w podtrzymaniu życiowego optymizmu, a przede wszystkim w odprężeniu się przed drugą operacją - powiedziała zawodniczka WKS Grunwald Poznań. Jak podkreśliła, dbała również o formę fizyczną. Biegała, ćwiczyła na plaży, pływała. Z lewym kolanem nie jest źle, ale najważniejszy będzie jego stan po zabiegu na początku sierpnia w Świebodzinie. Nie dopuszcza myśli, że mogłaby nie wrócić na matę. - Od dziecka jestem niepoprawną optymistką. Teraz też wierzę, że operacja się uda, bo oddaję się w ręce wysokiej klasy fachowców. Jestem przekonana, że rehabilitacja przebiegnie pomyślnie i wrócę do treningów, bo marzy mi się medal olimpijski w Rio de Janeiro - wspomniała Wieszczek-Kordus. Zerwania więzadeł krzyżowych doznała 22 marca podczas mistrzostw Europy w Tbilisi, w dniu swych 30. urodzin. Identyczny uraz przytrafił się jej w 2011 roku w mistrzostwach świata w Stambule. Pytana, jak ocenia ostatnie zmiany w przepisach, powiedziała: - Punkty sumują się od początku walki. To wymusza stałą aktywność i styl atakujący, co dla widzów uczyni zapasy bardziej atrakcyjne. Osobiście jestem zdecydowanie za tymi nowościami. Ofensywa na macie bardzo mi pasuje.