Po raz pierwszy nie było taty na twoim pojedynku... Mówił, że chyba nie pójdzie. Może wolał oglądać go z zimniejszego miejsca miejscu np. restauracji czy pomieszczeniu dla zawodników? To właściwie nie ma wielkiego znaczenia, bo nie wolno podpowiadać. Więc mniej było nerwów dla niego i dla mnie. Jak oceniasz swój mecz czwartej rundy? Zawsze ciężko się gra z kimś, kogo nie znasz. Widziałam rywalkę tylko w spotkaniu z Jeleną Jankovic. Jestem szczęśliwa, że wygrałam w dwóch setach, bo warunki były trudne. Upał dawał się we znaki. Oudin zagrała tu sześć dobrych pojedynków, ograła dobre tenisistki. Dla niej, na pewno, to najlepszy turniej w dotychczasowej karierze. Spodziewałam się po niej nieco innej gry. Bardzo dobrze poruszała się po korcie, ale nie uderzała piłki z taką siłą, bym nie mogła sobie poradzić. O półfinał zagrasz z obrończynią tytułu Venus Williams... To żadna niespodzianka, jeśli gram pojedynki czwartej rundy lub ćwierćfinałowe najczęściej wpadam na Venus, Serenę lub Swietłanę Kuzniecową. Nie mam nic do stracenia, ona jest tu wielką mistrzynią, dam z siebie wszystko raz jeszcze. Ostatni raz grałam z Venus w Rzymie, ale nie byłam w stu procentach gotowa do gry, bo wcześniej miałam dwa horrory, które kosztowały mnie sporo sił. Różnie wyglądały nasze mecze, na różnych nawierzchniach. Na trawie z nią nie grałam. W sobotę grillowałaś. Jak spędziłaś niedzielę? Wybrałam się do kina z Karoliną Woźniacką i jej bratem Patrykiem. Na co wydasz zarobione pieniądze? Na razie nie miałam czasu o tym myśleć. Jestem w turnieju i to jest najważniejsze. Po ostatnim meczu będzie czas gdzieś się wybrać. Na pewno zrobię zakupy w Anglii. Czytaj także: AGNIESZKA RADWAŃSKA W ĆWIERĆFINALE WIMBLEDONU