W pierwszym secie doszło tylko do jednego przełamania, po podwójnym błędzie Hantuchovej na koniec siódmego gema. Na początku drugiej partii Słowaczka zupełnie się pogubiła i dopiero w końcówce znów stawiła większy opór krakowiance. Najbardziej wyrównany i zarazem najdłuższy w spotkaniu był - trwający 20 minut - ostatni gem, w którym Słowaczka obroniła siedem meczboli przy własnym podaniu. Zawodniczki rozegrały w nim 28 piłek (było 11 równowag), co doceniła publiczność owacją na stojąco. - Ona serwowała bardzo dobrze w tym gemie, a ja tylko myślałam: "czy możesz wreszcie zepsuć jakiś serw". Na szczęście udało mi się ją przełamać. Najważniejsze, że przez cały czas czułam się dobrze na korcie, grałam pewnie i wszystko działało jak należy. Zagrałam tu kilka dobrych meczów przeciwko mocnym zawodniczkom, a teraz przede mną jeszcze jeden taki pojedynek - powiedziała Radwańska, która popełniła tylko dziewięć niewymuszonych błędów, przy 36 po stronie rywalki. Polka, która zajmuje dziesiąte miejsce w rankingu WTA Tour, po raz pierwszy w tym roku osiągnęła finał, po dwóch porażkach w półfinałach w Indian Wells i przed tygodniem w Stanford. Podobnie Kuzniecowa, która jest obecnie 21. na świecie. W tym sezonie Rosjanka po raz pierwszy od lutego 2004 roku znalazła się poza czołową dziesiątką (najwyżej była sklasyfikowana na drugiej pozycji). W pierwszym z sobotnich półfinałów Kuzniecowa wyeliminowała rozstawioną z piątką Włoszkę Flavię Pennettę 6:4, 6:0 i tym samym poprawiła bilans meczów z zawodniczką pochodząca z Brindisi na 4-0. - Dobrze jest osiągnąć finał, ale to wciąż nie jest wystarczający wynik. Celem jest zwycięstwo, a do tego potrzebny jest jeszcze jeden krok - powiedziała 25-letnia Kuzniecowa. Ostatni tytuł, swój dwunasty w karierze, Rosjanka zdobyła w październiku w Pekinie, gdzie w finale pokonała krakowiankę 6:4, 6:2. Jednak ma za sobą fatalne siedem miesięcy, w których przed przyjazdem do San Diego osiągnęła tylko jeden ćwierćfinał. Wygrana z Pennettą pozwoli jej awansować na 19. miejsce w rankingu, a ewentualne zwycięstwo w finale - na 17. Natomiast 21-letnia Radwańska nie wygrała turnieju od ponad dwóch lat. Ostatnio triumfowała w lipcu 2008 roku na trawie w Eastbourne, a w tamtym sezonie zwyciężała także w Stambule i Pattai oraz w 2007 roku w Sztokholmie. W sumie ma cztery triumfu w cyklu WTA Tour. W niedzielę Polka po raz dziesiąty zmierzy się z Kuzniecową, a bilans dotychczasowych pojedynków jest dla niej niekorzystny 3-6, w tym na twardej nawierzchni 2-4. Biorąc pod uwagę nierówną formę Rosjanki w tym roku, trudno przewidzieć jak potoczy się finał. W notowaniach bukmacherów szanse obydwu tenisistek oceniane są mniej więcej po równo. - Cieszę się, ze znów gram w finale dużego turnieju. Jestem pozytywnie nastawiona przed kolejnym meczem, choć nie będzie łatwy. Swieta jest bardzo waleczna, często zmienia rytm wymian i gra dużo dropszotów. Kiedy się gra przeciwko niej, trzeba dać z siebie 100 procent, ale też zachować spokój, biegać do każdej piłki i wszystkie przebijać na drugą stronę. Trzeba ją prowokować do ryzyka, bo gdy się denerwuje i spieszy, zaczyna popełniać błędy - powiedziała Radwańska. Wyniki spotkań 1/2 finału: Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Daniela Hantuchova (Słowacja) 6:4, 6:2 Swietłana Kuzniecowa (Rosja) - Flavia Pennetta (Włochy, 5) 6:4, 6:0