INTERIA.PL: Nie od dziś wiadomo, że siostry Radwańskie lubią robić zakupy. Nie wiedzieliśmy jednak, że kupowanie produktów użytku dziennego sprawia wam tak olbrzymią satysfakcję. Agnieszka Radwańska: To jest pomoc innym. Co roku bierzemy udział w akcji szlachetna paczka. To dla nas duża radość, że możemy pomóc komuś w okresie świątecznym. Kilka lat temu dostałam propozycję wzięcia udziału w takiej inicjatywie i szczerze mówiąc długo nie musiałam się nad tym zastanawiać. Kiedy tylko mogę z chęcią biorę udział w wszelkich akcjach charytatywnych. Zawsze pozytywnie podchodzę do takich propozycji. W tym roku tata podpowiedział nam, której rodzinie można pomóc, jednak zdajemy sobie sprawę, że potrzebujących rodzin jest o wiele więcej. Szlachetna paczka na pewno trafi właśnie do takiego domu. W ostatnich dwóch tygodniach miałam bardzo napięty grafik, ale zawsze jestem w stanie znaleźć godzinę czy półtorej, żeby poświęcić czas na akcję charytatywną. Możesz już nam zdradzić, w jaki sposób wypoczywałaś po ciężkim sezonie? - Wakacje spędziłam na Jamajce. Było bardzo fajnie. Miałam okazję trochę odpocząć. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Tydzień temu rozpoczęłam przygotowania do nowego sezonu. Trenuję już na pełnych obrotach trzy razy dziennie. Problemy z barkiem jeszcze dają się we znaki? - Pojawiają się małe problemy, ponieważ troszkę nadużyłam barku grając w kilku ostatnich tygodniach. Tak naprawdę trenuję normalnie, choć jeszcze tak nie szarpię ręką jak powinnam. Z tego powodu jednak nie ograniczam czasu spędzonego na korcie. Jestem po zastrzyku i lekarz powiedział mi, że takie problemy mogą jeszcze potrwać. Ale do stycznia pozostało jeszcze trochę czasu... A już w połowie grudnia wybierasz się na pokazowy turniej do Singapuru. - To są tylko dwa mecze. Traktuję to jako dobry trening, bo będą tam silne zawodniczki z czołówki. Taka pięciodniowa przerwa w ciepłym kraju na pewno mi nie zaszkodzi. Ze względu na igrzyska olimpijskie najbliższy sezon zapowiada się na chyba jeszcze trudniejszy? - Sezon zazwyczaj wygląda podobnie, lecz teraz szykuje się niezwykle ciężki i to nie tylko ze względu na przyszłoroczny turniej olimpijski w Londynie. Bodajże w ciągu dwóch miesięcy czterokrotnie będziemy zmieniali nawierzchnię. Będzie na pewno trudno, ale trzeba grać. Jestem dobrej myśli. Jeśli utrzymam dobrą formę, mogę zrobić dobry wynik również na igrzyskach olimpijskich. Wiem, że unikasz odpowiedzi na to pytanie, ale zapytam - jaki cel stawiasz sobie przed nowym sezonem? - Ja zazwyczaj nie myślę takimi kategoriami. Po prostu wchodzę na kort i chcę wygrać każdy mecz bez względu na rangę spotkania. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze podskoczyć w rankingu i znaleźć się w pierwszej ósemce. Rozmawiał Konrad Kaźmierczak